7. Powodzenia z sadystą.
Dzisiaj po szkole
mogłam sama sobie wrócić do domu, ale i tak musiałam wstąpić do ojca bo coś ode
mnie chciał i chciałam, aby dał mi na wywołanie zdjęć, dlatego też wolnym
krokiem sobie ruszyłam do jego miejsca pracy. O dziwo trochę osób było i
musiałam czekać na recepcjonistkę, którą gdzieś wcieło. W sumie mogłam iść go
szukać, ale nie było sensu. Rozejrzałam się po wnętrzu i widziałam jakieś
dzieci, które widać nerwowo się zachowywały, ale tak to już jest. Na szczęście
recepcjonistka łaskawie się pojawiła więc powiedziałam jej, że przyszłam do
ojca,ale nie wierzyła mi więc chciałam jej przywalić. Już wyciągałam telefon,
aby napisać do ojca, że przyszłam kiedy usłyszałam.
- Mówi prawdę. I ja
też do doktora Quinto.
- Dobrze proszę
poczekać bo jeszcze jest pacjent.
- Dziękuje. -
mruknęłam - Nie wiedziałam, że tak trudno dostać się do własnego ojca.
- Też na kontrolę? -
zaśmiał się Jorge a ja od razu zaprzeczyłam
- O już jesteś
kochanie i Jorge?
- Ja tylko na chwilę.
- od razu powiedziałam
- A ja na dłużej. -
zaśmiał się chłopak
- W takim razie
chodźmy do gabinetu. - i mnie przepuścili przodem - Jorge usiądź na fotelu. A
ty młoda damo masz tu klucze i drobne na obiad. Ja niestety muszę trochę tu
zostać, a Melisa ma spotkanie biznesowe.
- Spoko, postaram się
nie spalić kuchni. A właśnie mogę dostać więcej kasy? - ściszyłam głos
- Na co? - i mi się
uważnie przyjrzał
- Chcę wywołać sobie
zdjęcia, nie mam ciemni więc muszę iść do fotografa.
- No dobrze. W takim
razie teraz mogę wrócić do swojego pacjenta. - i uśmiechnął się do chłopaka
- Na razie. - odezwał
się do mnie Jorge
- Powodzenia z
sadystą. - i wyszłam z gabinetu
***
- Ahh więc z czym to
pojawiasz się?
- Przegląd?
- No tak, w końcu
dziewczyną na pewno podoba się idealny zgryz. - zaśmiał się
- Nie na tym mi
zależy.
- No tak, ostatnio
nieźle dostaliście po tyłku.
- Wiem, ale staramy
się odbić teraz od dna.
- I dobra odpowiedź.
Oby Corina też tak chciała. - westchnął i złapał za lusterko
- Wydaje się, że
wszystko z nią gra. - rzuciłem i otworzyłem buzię
- Mam nadzieję, choć
czasem jest mi trudno rozmawiać z nastolatką. Czasem zastanawiam się jakby to
było, gdybym miał syna. Albo gdybym widywał się z nią częściej, to teraz bym
nie musiał się wszystkiego uczyć od nowa. W dodatku jest bardzo skryta. Melisa
ma chyba lepszy z nią kontakt niż ja. - i coś sprawdził - No czysty jak łza.
- To dobrze i jeśli
chodzi o Corinę. Mama zawsze mówi, że łatwiej jest z córką niż z synem. -
zauważyłem ze śmiechem
- Możliwe.
- Nie wiem co się
stało, ale myślę, że po prostu potrzebuje czasu. Przeprowadziła się do nowego
miejsca, nowej szkoły. Nikogo tu nie zna.
- Oprócz ciebie.
- Raczej sobie
dogryzamy. - zaśmiałem się - Corina myśli, że chcę ją za wszelką cenę poderwać.
- Może ma swoje
powody? - i uważnie mi się przyjrzał
- Na prawdę
przypadkiem na nią wpadam.
- A może byś tak się
z nią zaprzyjaźnił?
- No nie wiem, to
chyba trudne będzie, zwłaszcza że nie chcę mnie zapewne widzieć.
- Ona tylko udaje. -
zaśmiał się - Postaraj się tak dyskretnie, a na pewno się otworzy.
- Dobrze, postaram
się to dla pana zrobić. Ale mogę zadać jedno pytanie?
- Oczywiście.
- Dlaczego się
przeniosła? Jak ostatnio z nią rozmawiałem mówiła coś o złych decyzjach.
- Bo Corina podjęła
kilka złych decyzji przez które znalazła się w szpitalu i teraz tu. W sumie
myślę, że ona sama powinna ci powiedzieć.
- Dobrze. A teraz
uciekam na trening. - uśmiechnąłem się.
W sumie nie bardzo mi
to wyjaśniło. Była w szpitalu, ale z jakiego powodu? Może faktycznie ćpała?
Miałem się tego sam dowiedzieć, ale jak to zrobić? Był to na prawdę ciężki
orzech do zgryzienia.
***
Wracałam z Sunny z
spaceru, a także z zdjęciami, które wywołałam. Chłopak, który mi je dawał tak
się nimi podniecał, że w sumie nie wiedziałam czy mówi prawdę, czy tylko chce
mnie poderwać. Ale mój pies zatrzymał się w pewnym momencie i merdał zadowolony
ogonem i nie wiedziałam o co mu chodzi, na dodatek zaraz wyrwał przed siebie
więc od razu za nim zawołałam i odpowiedź przyszła szybko bo zaraz doskoczył do
grupki chłopaków.
- Przepraszam. -
westchnęłam i zobaczyłam Jorge
- Nic nie szkodzi. -
i go głaskał - A właśnie przedstawiam wam Corinę.
- Miło poznać. - i
tylko słyszałam ich imiona a i tak wiedziałam, że nie zapamiętam
- Mi również, ale my
idziemy. Sunny do domu. - i go pociągnęłam
- Ej poczekaj i tak
sam idę do domu. To na razie, do jutra. - i się z nimi pożegnał
- Nie musiałeś się z
nimi żegnać.
- Nie musiałem, ale
dobrze, że to zrobiłem bo tak to byśmy siedzieli tu do wieczora. - zaśmiał się
bo Sunny dalej po nim skakał - Ale Sunny widział mnie tylko dwa razy a już z
daleka poznaje?
- Widocznie masz
jakiś specyficzny zapach.
- To spryciarz.
- Miałam dzisiaj małą
pogawędkę z twoją siostrą. Chyba mnie nie lubi. - zauważyłam i chciałam mu
powiedzieć, aby czasem nie uwierzył w jej wersję
- Ahh nie przejmuj
się nią. Nie zna cię i uwierzyła widocznie w plotki na twój temat.
- Plotki? - i na
niego spojrzałam
- Tak, ze jesteś ćpunką
i dlatego przeniosłaś się do ojca. I chodzisz do psychologa.
- No tak. -
westchnęłam - Ale ty się nie zraziłeś.
- Nie wierzę w to co
mówią.
- Nie? A jakbym ci
powiedziała, że większa część jest prawdziwa?
- To powiedź a się
przekonasz.
- No nie wiem. Może
nie chce, aby to wszystko poszło w obieg.
- Nie jestem taki.
Jeśli ktoś powierza mi jakąś tajemnicę to ją dotrzymuje. Ale jeśli chcesz
zachować to dla siebie to rozumiem.
- Po prostu nie wiem
po co ci to. - i naciągnęłam bardziej rękawy
- Chciałbym cię
bardziej poznać. Wiem jak to jest być w nowym miejscu, choć może to dziwne bo
mieszkam to od urodzenia, ale wiem jak to było kiedy zaczynałem grać.
- Piłka jest dla
ciebie dosyć ważna co? –rzuciłam dokładnie mu się przyglądając
- Tak, jest całym
moim sercem. - i się uśmiechnął, co o dziwo odwzajemniłam, jego uśmiech miał
coś w sobie - Tato od dziecka mnie zabierał na boisko i mecze i tak zostało. A
może przyjdziesz na mecz i porobisz kilka zdjęć?
- Nie macie
fotografa?
- Mamy, ale czasem
robi takie zdjęcia, że lepiej nie pokazywać. - zaśmiał się - A do tego chcę dać
mojemu przyjacielowi prezent. W przyszłym roku odchodzi do innego klubu.
- No dobrze mogę
kilka zdjęć porobić.
- To załatwię ci
dobre miejsce. - od razu się zaoferował - Tak, abyś mogła zrobić zdjęcia.
- Skąd wiesz, że
zrobię fajne zdjęcia?
- Wierzę w ciebie. -
i jakimś cudem wyrwał mi z ręki paczkę - A teraz widzę. - i się do mnie
uśmiechnął - Ej to jest świetne. - i pokazał mi parę na tle zachodzącego
słońca.
- Zwykłe zdjęcie. - wzruszyłam
ramionami, ale nie powiem połechtało mnie to trochę.
- Musisz zacząć
wierzyć w to co robisz. Brakuje ci pewności siebie.
- Uwierz mi, że wcale
nie. - i przypomniałam sobie dawne życie
- To teraz jesteś
zamknięta w sobie po wydarzeniach, które wydarzyły się w Portugalii. Ale nie
musisz, bo te prace są świetne.
- Kiedyś spotykałam
się z takimi chłopakami jak ty. Przebojowi, sławni. - westchnęłam - Chcieli
tylko jedno, a ja byłam na tyle pewna siebie, przebojowa że niczym się nie
przejmowałam.
- Dlatego teraz
unikasz imprez. Nie chcesz do tego powrócić.
- Nie mogę. Jasno mi
określili warunki.
- Brałaś na
imprezach?
- Nie, do tego nigdy
nie doszło. Jedynie piłam i to ostro. Nie raz urwał mi się film.
- Dlatego byłaś w
szpitalu?
- To już inna
historia, tak na prawdę nikt nie wiedział. Matka raczej nie bywała w domu zbyt
często, praca lekarza jest ważniejsza.
- Dlatego nie chcesz
iść na medycynę.
- Ostatecznie
rozwiedli się kiedy miałam dziesięć lat. Trzy lata ze sobą walczyli. Ojciec wyprowadził
się do Madrytu, później przeniósł się tu. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, aż
nagle coś takiego. Matka miała mnie gdzieś, chodziłam do renomowanej szkoły
katolickiej, nawet byłam w internacie.
- A teraz szkoła
publiczna?
- Z taką kartoteką
tylko ta mnie przyjęła. - zaśmiałam się - I jest lepiej.
- Powiem ci szczerze,
że nie wyglądasz na kogoś takiego jak mówisz. Ale trudny wiek dojrzewania
czasem potrafi nas dobić. - i włożył dłonie do kieszeni - Jeśli mogę to
skomentować, to myślę, że po prostu chciałaś zwrócić na siebie uwagę, aby
rodzice w końcu się tobą zainteresowali.
- Byłam nastolatką,
jedynaczką. Nie miałam z kim porozmawiać o tych wszystkich sprawach jakie
zaprzątają głowę dziewczyną. - i usiadłam na ławce i Sunny sam położył się obok
moich stóp
- Rozumiem. - i sam
usiadł rzucając torbę treningową na ławkę - Moja siostra do tej pory plotkuje z
mamą w kuchni i nigdy nie wiem o czym i mamy zakaz wchodzenia.
- Proste pytania
chłopcy, seks, dojrzewanie. Siostry mnie tego nie uczyły. Więc zaczęłam
eksperymentować na własną rękę. - i poczułam pierwszą łzę więc szybko ją
wytarłam - Aż po prostu pewnego dnia nie wytrzymałam i wylądowałam w szpitalu.
Cała historia.
- Mogę zadać jeszcze
jedno pytanie? - na co pokiwałam głową, że tak - Co miałaś na myśli mówiąc, że
takie masz warunki?
- Wylądowałam u ojca
pod warunkiem, że będę chodzić na sesję do psychologa. Ale koleś niczego ode
mnie nie wyciągnął. I dzięki Melisie nie muszę tam chodzić.
- Sympatyczna z niej
osoba. Zaprojektowała mamie ogród.
- Tak, mój tato jest
z nią szczęśliwy. –mruknęłam
- A twoja mama?
- Nie wiem, nie
rozmawiam z nią. - i pogłaskałam psiaka - Zresztą ostatnio coś nie dzwoni więc
pewnie znowu wyrwała jakiegoś.
- Rozumiem i nie
martw się nic nikomu nie powiem, ani nie ucieknę. - i delikatnie pogłaskał mnie
po plecach - Wracamy do domu? Pewnie twój tato czeka na ciebie.
- Pewnie tak. I
dzięki. - i dopiero na niego spojrzałam - Jeszcze nikomu nie mówiłam o tym.
- Czasem lepiej jest
się wygadać komuś innemu.
- No tak kolesiowi,
który mnie denerwuje i na mnie wpada przy każdej możliwej okazji.
- Będziesz mi to
wypominać? - zaśmiał się na co się uśmiechnęłam - Zresztą i tak cię lubię. I
dlatego załatwię ci tą wejściówkę.
- Postaram się zrobić
super zdjęcia dla przyjaciela.
- Ok dam ci jeszcze
znać i oczywiście powiem który to. Bo wątpię, abyś dzisiaj zapamiętała po tym
jak się przedstawili.
- Raczej nie pamiętam
nic.
- Ale idziemy? Mama
mnie pewnie opierniczy, że znowu zawaliłem wspólną kolację.
- Jasne. Zresztą leć
do domu.
- Odprowadzę.
***
Kiedy przekroczyłem
próg mojego domu to od razu czułem zapach pysznej kolacji. Tylko się
uśmiechnąłem i rzuciłem swoją torbę koło szafki na buty i poszedłem do kuchni.
Uśmiechnąłem się do mamy i tylko pokręciła głową i podała mi talerz.
- Wiem, wiem. Ale
zagadałem się.
- Z chłopakami?
- Nie, z Coriną. - i
na samo wspomnienie się uśmiechnąłem
- Podoba ci się co? -
i usiadła na przeciwko mnie
- Nie jest brzydka,
ale jak już wiesz nie szukam dziewczyny. A ona jest sympatyczna i do tego
fajnie mi się z nią rozmawia.
- Ale Carmen
mówiła...
- Plotki, wiem już co
i jak. Czasem trzeba popytać jak mnie uczyłaś. - i się do niej uśmiechnąłem co
odwzajemniła
- Dobrze, a jak tam
zęby?
- Zdrowe.
- W takim razie jedź
sobie grzecznie. - i pogłaskała mnie po głowie
- A i mamo... - i się
do niej odwróciłem - Ja nie wrócę z wami po meczu w niedzielę.
- Corina. - zaśmiała
się a ja potwierdziłem głową
- Pomoże mi w
prezencie dla Kevina.
- Dobrze, ale bądź
ostrożny. Czasem możesz zrobić nadzieję.
Jorge wydaje się być spoko chłopakiem, który nie ocenia ludzie po usłyszanych plotkach. Bardzo się to ceni w dzisiejszych czasach. Widać że osoba Coriny bardzo go zainteresowało, a i ich rozmowy są co raz bardziej normalne ... dziewczyna przestała na niego krzyczeć hihi. Z każdym krokiem chyba zaczyna mu ufać, więc mam nadzieję że tego nie zepsuje.
OdpowiedzUsuń