10. Marzenia są po to, aby je spełniać.
Urodziny Kevina
zbliżały się w zawrotnym tempie. Album był już gotowy, ale nie wiedziałam w co
się ubrać, dlatego prawie, że załamana poszłam do Melisy, która zabrała mnie na
zakupy. Na prawdę nie wiedziałam w co powinnam się ubrać. Miałam mętlik w
głowie i żałowałam, że jednak zgodziłam się przyjąć to zaproszenie. Mruczałam i
jęczałam cały czas na zakupach, ale nie przeszkadzało mi to, że Melisa kupiła
mi już tyle rzeczy, że mam przy sobie cztery torby. Ja chciałam założyć coś
długiego, co zakryje moje ręce. Ale Melisa była jakaś szalona i mnie stroiła.
Kiedy byłyśmy w domu, w dniu wyjścia na imprezę to stałam na środku pokoju z
jeansami, które jakimś cudem mi wyrwała z ręki i schowała do szafy. Patrzyłam
na nią jak na wariatkę, a ta mi podała sweter-sukienkę w serduszka, którą
kupiłyśmy na zakupach. Popatrzyłam na nią jakby pomyliła pomieszczenia, ale ta
jakby nigdy nic, dobrała mi do tego dodatki, nawet rajstopy i buty. Wszystko
położyła na łóżku i kazała mi się w to ubrać bo inaczej to będzie krucho. Sama
nie wiem dlaczego, ale jednak wbiłam się w to i musiałam przyznać, że podobało
mi się. Tyle tylko, że dobrałam do tego spodenki skórzane, aby nie zmarznąć w
tyłek. Bransoletki były duże więc kryły to co trzeba, a i sukienka miała długi
rękaw. Gotowa zeszłam na dół i o dziwo mój tato uśmiechnął się na mój widok,
więc chyba się podobało. Umówiłam się z Jorge w połowie drogi dlatego ruszyłam
sobie spacerkiem i na szczęście pogoda dopisywała i nie było zimno. O dziwo
chłopak już na mnie czekał więc do niego podeszłam i myślałam, że zobaczył
ducha. Już myślałam, że jest coś nie tak, kiedy powiedział, że bardzo fajnie
wyglądam. Tylko się uśmiechnęłam i ruszyłam z nim w stronę domu, jak się
okazało jego przyjaciela. Trochę się stresowałam bo w końcu mam przedsmak jaki
jest Jorge, więc pewnie jego przyjaciele są tacy sami i mogą mnie nie polubić,
a musiałam przyznać, że już nie mam Jorge za kogoś, kto nie powinien w ogóle przebywać
w moim otoczeniu. Ale przywitaliśmy się z innymi i w końcu znaleźliśmy
solenizanta.
- W takim razie
wszystkiego najlepszego. - powiedziałam
- Dokładnie stary. -
zaśmiał się Jorge - A to prezent od nas. Mój pomysł, jej wykonanie.
- To ty robiłaś mi
zdjęcia ostatnio? - zaśmiał się
- Na jego polecenie.
- Oż ty. Ale
częstujcie się, alkohol jest jaki chcecie.
- Jasne, więc co
podać?
- Sok?
- Będziesz pić sok? -
i zdziwiony na mnie spojrzał
- Tak. Jakiś problem?
- i na niego spojrzałam
- Nie, nie. - i mi
nalał - Nie musisz się bać, przypilnuje cię jeśli chcesz jakieś piwko.
- Nie chce. Nie
powinnam uzupełniać płynów, akurat piwem.
- Heja młodzieży. -
usłyszałam jakąś blondynkę
- Hej Alba. - i dał
jej buziaka w policzek - Poznaj Corinę, Corina to Alba, dziewczyna Kevina.
- Hej w końcu mogę
poznać tą tajemniczą Corinę. - zaśmiała się i podała mi rękę, którą uścisnęłam
i zaraz poprawiłam bransoletki - Ale co tak tu stoicie? Nie bawicie się?
- Niedawno
przyszliśmy i dostałam dopiero sok.
- Aj ty, byś zadbał o
dziewczynę.
- To nie moja
dziewczyna, tylko koleżanka. - od razu powiedział
- No ok. Ale uciekam,
reszta też czeka. - zaśmiała się i odeszła od nas
Impreza się
rozkręciła i jak to bywa ludzie szaleli na całego, a trochę ich było. Ja sama
postanowiłam iść na dwór bo trochę mnie dym tytoniu i tak samo alkoholu odurzył.
Usiadłam sobie na ławce na tarasie i patrzyłam na niebo. Taka chwila była dla
mnie odpowiednia. Tyle tylko, że zaraz poczułam jak coś spada mi na ramiona i
zobaczyłam swoją kurtkę.
- Bo zmarzniesz.
- E tam. - i
machnęłam ręką, a Jorge usiadł obok mnie
- Co tu tak sama?
- Odpoczywam.
- Ale dobrze się
bawisz co?
- Tak. Ale musiałam
odpocząć.
- Ci palacze to dają
popalić tymi fajkami co? - a ja potwierdziłam - Paliłaś?
- Czasem. Zwłaszcza
na imprezach, kiedy graliśmy w butelkę.
- Dlatego nie
chciałaś grać?
- Nie bawi mnie już
całowanie innych.
- Oj tam, wcale to
nie straszne jak jesteśmy sami.
- Dlatego ty szalałeś
z innymi?
- Jesteś zazdrosna? -
i podniósł brew a ja jedynie się zaśmiałam
- W twoich snach.
Nawet dobrze, że poznajesz inne dziewczyny. Kto wie, może w tej grupce jest
jakaś twoja dziewczyna?
- Żadna fajnie nie
całowała.
- No tak, a to ważna
rzecz. - zaśmiałam się
- Ale myślałem, że
weźmiesz aparat i będziesz robić zdjęcia.
- Po co? Chcesz mieć
zdjęcie jak jesteś pijany?
- Ej, ej. Nie jestem
- zaśmiał się - Wypiłem tylko dwa piwa.
- Ale możesz wracać
do środka. - zauważyłam - Nie ucieknę ci.
- Wolę zostać tutaj.
- więc zdziwiona na niego spojrzałam - Lubię z tobą rozmawiać i tyle. A coś
czuje, że odpoczynek to tylko wymówka.
- Nie jest wymówką,
czasem lubię po prostu usiąść i popatrzeć w niebo.
- Romantyczka?
- Wcale nie. - i
oplotłam kolana dłońmi
- Oj jesteś, jesteś.
- zaśmiał się - Niebo, pewnie w domu masz świetnie urządzony pokój, tapetowany zdjęciami.
- Nie. Nigdy nie
mogłam przyklejać nawet plakatu. Mam tylko kilka zdjęć na tablicy korkowej na
której powinnam przywieszać plan lekcji i grafik innych zajęć a i co
najważniejsze ulotki dobrych uczelni.
- Na prawdę?
Myślałem, że jakoś trzymasz swoją pasję na widoku.
- Nie mogę jak
widzisz. Moi rodzice wolą schludne pokoje. Ale marzy mi się wielka mapa świata
na której bym mogła przyklejać zdjęcia. Tak, abym miała miłe wspomnienia w
jednym.
- Ciekawe. -
uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam
- Ale to tylko małe
marzenie.
- Marzenia są po to,
aby je spełniać.
- No tak, ale ty
pewnie masz pokój obładowany dyplomami i medalami.
- Jest ich trochę, to
fakt. - a ja poczułam dreszcz zimna po plecach i się otrzepałam - Co zimno?
- Trochę.
- Na pewno nie chcesz
wrócić do środka. - a ja potwierdziłam - No to chodź tu. - i mnie objął
ramieniem więc chcąc nie chcąc musiałam się do niego przytulić - Cieplej?
- Tak. I fajnie, że
mnie tu przyprowadziłeś.
- Sama dostałaś
zaproszenie. - zaśmiał się - Mogę zadać ci pytanie?
- Jasne.
- Dlaczego nie
pijesz? Boisz się, że wrócisz do byłej Coriny?
- Lekki strach jest
owszem, ale mam problemy zdrowotne. Po tym jak miałam płukanie żołądka to mam
problem z utratą dużej ilości wody.
- Ajć. Ale koniec
smutania się w moim towarzystwie. Jeśli zobaczę smutną minę na twojej twarzy to
zacznę cię gilgotać.
- O nie. - i się
uśmiechnęłam co odwzajemnił - Nikt mnie nie przytulał ot tak. - szepnęłam
- Widzisz będę twoją
przytulanką i to darmową. - zaśmiał się i mnie mocniej przytulił - Cieszę się,
że mi zaufałaś i zwierzasz się, czasem jedna rozmowa na prawdę dużo działa.
- Wiem i dziękuje. -
i dałam mu buziaka w policzek - A teraz wstajesz - i sama się podniosłam
- Ale po co?
- No jak to?
Zatańczyć? - i podałam mu dłoń
- O nie, nie! -
zaśmiał się - Nie tańczę.
- Dlaczego?
- Nie potrafię, więc
nie.
- Nie bredź. - i go
pociągnęłam za rękę na co o mało co się nie wywalił więc się zaśmiałam - To
wcale nie jest trudne. - i położyłam jego dłonie na moich ramionach - Tylko
ruszasz biodrami.
- Nie potrafię.
- Potrafisz. - i
położyłam dłonie na jego biodrach i nimi poruszałam ale na prawdę miał dwie
lewe nogi, ale i tak go męczyłam aż w końcu lepiej mu wychodziło i tańczyliśmy,
a raczej się wygłupialiśmy, aż w końcu ze środka leciała wolna muzyka
- Wolne są łatwiejsze
i nie wierzę, że zatańczyłem.
- Zawsze trzeba mieć
ten pierwszy raz. - zaśmiałam się i objęłam go w pasie - Już ja cię wyprowadzę
na ludzi.
- Mnie? - zaśmiał się
i nim się obejrzałam to mnie przerzucił sobie przez ramię więc pisnęłam -
Przeprosisz?
- Ale za co?
- Że wyprowadzisz
mnie na ludzi?
- No dobrze. -
zaśmiałam się i mnie postawił
- A to co? - i
spojrzał w bok na moją dłoń więc od razu się odsunęłam od niego i poprawiłam -
Ej, ej.
- Nic ważnego.
- Przecież widzę, że
twój nastrój zmienił się diametralnie.
- Daj spokój Jorge
ok?! - i chciałam się wycofać, ale nie pozwolił mi na to - Zostaw mnie.
- O na pewno nie. To
dlatego też byłaś w szpitalu? Proszę...
- A czy to coś
zmienia? - i spojrzałam na niego a on zdziwiony na mnie spojrzał - Może jestem
po prostu jedną wielką ćpunką?
- Nie jesteś. Tego
jestem pewien.
- Skąd niby to
wiesz?!
- Ciii. - i mnie
przytulił - Widzę. Przepraszam, że o to zapytałem.
- Chciałam się zabić,
dlatego to wszystko. Dlatego tu jestem.
- Rozumiem... ale nie
martw się. - i spojrzał mi w oczy - Nie przestanę się z tobą przyjaźnić.
- Dziękuje.
Jorge tylko się do
mnie uśmiechnął co lekko odwzajemniłam. Na prawdę cieszyłam się, że mam choć
kogoś takiego przy sobie w tym momencie. Zwłaszcza, że mnie przytulił do siebie
i po raz pierwszy poczułam się bezpiecznie.
Melisa dobra na wszystko :) Tu doradzi, tam pomoże. Ojciec Coriny ma niebywałe szczęście, że na nią trafił. A co do samej dziewczyny ... ogromnie cieszy mnie fakt, że przestała warczeć na Jorge i dała mu szansę. Dobrze mieć bliską osobę obok siebie, która wysłucha i przytuli. A skoro chłopak nie uciekł na początku gdzie pieprz rośnie to znaczy, że jest bardziej wartościowy od innych :)
OdpowiedzUsuń