11. Nie chcę być sama w urodziny.
Minęły trzy miesiące.
Spędzałam praktycznie każdy dzień z Jorge, przegadałam z nim chyba z jakieś
milion minut. Do tego pisaliśmy e-maile i sms'y kiedy on jechał na mecze. Nawet
nie wiedziałam, że mogę z nim tak normalnie gadać. Ale miałam w końcu swoje
urodziny. Wiedziałam, że spędzę je sama, a na dodatek była sobota więc wstałam
tak jak zawsze, ogarnęłam swój pokój i zeszłam na dół po śniadanie. Ale jakie
zaskoczenie było na mojej twarzy kiedy zobaczyłam tort i Melisę z moim ojcem.
Tyle tylko, że Sunny sam postanowił zjeść kawałek i włożył łapę w mój tort na
co się zaśmiałam serdecznie i go odciągnęłam.
- Mój słodziak. - i
go przytuliłam
- Aj dobrze, że
zachowała się większa część.
- Najwyżej upiekę
drugi. - zaśmiała się Melisa - Ale wszystkiego najlepszego.
- Dziękuje. -
uśmiechnęłam się
- Ode mnie prezent
masz już w postaci ciemni.
- Ale i tak razem
postanowiliśmy kupić ci jeszcze to. - i podała mi pudełeczko więc zdziwiona go
wzięłam do ręki i otworzyłam, a tam był śliczny łańcuszek z zawieszką aparatu
- Ojej śliczny. - i
się uśmiechnęłam - Dziękuje.
- No to wstawaj. -
rzuciła Melisa więc wstałam i zostałam przytulona przez nich i wtedy ktoś zadzwonił
do drzwi więc zdziwiona spojrzałam na nich a mój pies od razu zadowolony
pobiegł do drzwi
- Sunny! - zaśmiałam
się i za nim poleciałam bo zostawiał ślady po cieście i go złapałam pod
drzwiami za pas i otworzyłam drzwi za którymi stał Jorge
- A temu co? -
zaśmiał się
- Chciał kawałek
ciasta. - wytarłam mu łapę i postawiłam go na podłodze na co od razu wskoczył
na chłopaka - Ale co tu robisz?
- No jak co? W końcu
masz urodziny, przyszedłem na imprezę i mam prezent.
- Ej miałeś nic nie
robić.
- Masz urodziny to
normalne. Ale wpuścisz mnie?
- A tak, tak. - i
odsunęłam się od drzwi, aby go wpuścić
- Kto to? - i
wynurzył się mój ojciec - Oo hej Jorge.
- Dzień dobry, ja z
prezentem do Coriny. - i pokazał na tubę, którą miał ze sobą
- Kochanie, jeszcze
jeden kawałek tortu potrzeba. - zaśmiał się i poszedł
- Uchował się przy
tym łakomczuchu? Ale to dla ciebie. - i mi podał na co zdziwiona nie wiedziałam
o co mu chodzi, ale otworzyłam i zobaczyłam jakiś materiał więc podniosłam brew
- W sumie powinnaś to otworzyć u siebie w pokoju.
- Dlaczego w pokoju?
- Bo to coś do niego.
- zdziwiona tylko złapałam go za rękę i pociągnęłam na górę i dobrze, że
ogarnęłam
- Rozgość się. -
rzuciłam na co usiadł na łóżku a ja sama zajęłam odpakowywaniem i zobaczyłam
mapę świata więc tylko na niego spojrzałam
- Marzyłaś o tym.
- Jej dziękuje. -
szepnęłam i czułam łzy, nikt jeszcze nie zrobił mi takiego prezentu
- Mam nawet śrubki
więc mogę ci przybić.
- Dobrze. - i mu
podałam i tak o to miałam już to na ścianie i przyszedł mój ojciec z tacą
- Ooo a to co?
- Prezent od Jorge, a
nie można nie przyjmować prezentów. - od razu powiedziałam bojąc się, że będę
musiała to ściągnąć
- Mapa świata?
- Tak, marzyła o
niej. - odezwał się za mnie na co wstrzymałam oddech
- Ale coś będziesz na
niej zawieszać, czy tylko będzie tak wisieć?
- Będę zawieszać. -
powiedziałam cicho i zastanawiałam się jak grzecznie podziękować za prezent i
go oddać - No dobrze, ale macie tu tort i picie. - i z uśmiechem wyszedł z
pokoju
- W takim razie co
zawiesisz? - zaśmiał się i usiadł na łóżku
- Hmm myślę, że to. –
powiedziałam po chwili jak otrząsnęłam się z szoku i wygrzebałam zdjęcie na
którym był właśnie on wraz z Sunny i powiesiłam sama siadając obok niego
- No, no. Ale
zasłużyłem. - na co dałam mu buziaka w policzek więc zdziwiony na mnie spojrzał
- Dziękuje, dziękuje
za wszystko.
- E tam. Wystarczy
torcik. - więc podałam mu talerzyk - Mmm. Dobry.
- Melisa piekła.
- Pycha. Ale co
robisz dzisiaj?
- Odpoczywam?
- Mogę z tobą? I tak
nie mam co robić, a mecz dopiero jutro.
- Jeśli chcesz.
Możemy przylepiać zdjęcia. - i wzięłam pudełko spod łóżka
- Jasne, jak będę
wiedzieć gdzie co do czego. - zaśmiał się
Ale bawiliśmy się na
prawdę świetnie, przylepiając zdjęcia i w niektórych miałam sama problem tak
samo jak Jorge. Było przy tym dużo śmiechu, aż zmęczeni padliśmy na łóżko. Tyle
tylko, że Jorge chciał wracać już do siebie, ale poprosiłam go, aby ze mną
został. Był lekko zdziwiony, ale jednak leżał obok mnie, na co delikatnie się
do niego przytuliłam.
- Nie chce być sama w
urodziny. - szepnęłam na co się do mnie uśmiechnął
- Nie jesteś..
Leżeliśmy tak wtuleni
w siebie, oczywiście z moją rudą mordką po środku, aż w pewnym momencie
poczułam senność i po prostu zasnęłam. tyle tylko, że obudził mnie jeden wielki
harmider i krzyk. Przetarłam swoje zaspane oczy i nie wiedziałam o co chodzi,
ale kiedy zobaczyłam w pokoju swoją matkę to jedynie jęknęłam pod nosem.
- Co się drzesz? - i
podniosłam się poprawiając koszulkę
- Słucham?! To ja
daję cię pod opieką ojca, a ty z jakimś facetem tak o sobie śpisz?!
- Po pierwsze ten
facet ma imię. I Jorge to mój przyjaciel, czasem przyjaciele też śpią w
ubraniach na jednym łóżku.
- Lepiej będzie jak
ten twój przyjaciel po prostu wyjdzie.
- Lepiej by było
jakbyś ty wyszła. - mruknęłam ale o dziwo Jorge się zbierał
- Spotkamy się jutro.
- i dał mi buziaka w policzek - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
- Dobrze. -
uśmiechnęłam się do niego i patrzyłam na mojego ojca i matkę w mojej sypialni
- I ty im na to
pozwalasz?!
- Przecież nic złego
nie robią?
- No tak, ale jak
przyjdzie naćpana w ciąży to co zrobisz?
- Po pierwsze nie
ćpam i nigdy tego nie robiłam. Po drugie Jorge taki nie jest. A i to mój
PRZYJACIEL. Więc wybaczcie, że mam was w tym momencie gdzieś, ale zmęczona
jestem i to moje urodziny więc nie chce się kłócić.
- Dlatego tu jestem.
Przywiozłam ci prezent. - i podała mi pudełko które otworzyłam i widziałam
mydło z szamponem i ręcznikiem
- Dzięki, lubię twoje
aluzje do tego, abym się umyła. – rzuciłam ironicznie
- A jak tam sesje z
psychologiem?
- Nie wiem. Nie
chodzę na nie. - mruknęłam
- Słucham?!
- Uspokój się.
Zdecydowałem, ze lepiej jest jej bez niego. Corina chodzi do szkoły, nie
sprawia problemów. A do tego rozmawia.
- I tylko dlatego postanowiłeś
jej dać spokój? Twoja córka chciała się zabić.
- Owszem, wiem o tym
i ona również. Ale jest dobrze, prawda?
- No jest. Ale nie
chce uczestniczyć w waszej ex małżeńskiej sprzeczce bo trochę się ich już
nasłuchałam więc lepiej będzie jak sobie pójdę po prostu na spacer z psiakiem.
- Melisa go wzięła.
- No tak. Wie co jest
najlepsze. - westchnęłam
- To jest najlepszy
czas, abyśmy porozmawiali. Masz już osiemnaście lat i musisz decydować na jakie
studia chcesz iść.
- Jeszcze nie wiem.
- Jak to jeszcze nie
wiesz?
- Normalnie, jeszcze
szkoły nie skończyłam więc nie wiem. Mam czas i już. Więc lepiej się skupcie na
swojej pracy, a mi dajcie święty spokój. A i jeszcze raz, Jorge to mój
przyjaciel więc nie musicie marudzić i nic mówić. - ojciec tylko przewrócił
oczami i wyszedł z mojego pokoju ale została matka
- Wiem do czego
zmierzasz. - rzuciła - Zawsze sypiasz z przyjaciółmi więc lepiej kup sobie
zapas gumek.
- Lepiej będzie jak
wyjdziesz. Bo jak widać nie jesteś mile widziana w tym domu. Już nie wspomnę o
tym pokoju.
Tylko mruknęła coś
pod nosem i wyszła więc odetchnęłam z ulgą i położyłam się na plecach.
Przykryłam kocem i uśmiechnęłam się do ściany na której była mapka. Nie
przypuszczałam, że Jorge zrobi dla mnie coś takiego. Mój wzrok zatrzymał się na
dłużej na jego zdjęciu i wtuliłam się w poduszkę na której spał. Chociaż go nie
było to wiedziałam, że nie jestem sama.
Komentarze
Prześlij komentarz