9. Ale ty go zwodzisz.

Miałam przynajmniej zajęcie na całe popołudnie, a raczej na weekend. Oczywiście dzięki Jorge i jego albumowi bo jak się okazało nie bardzo wiedział o co chodzi mogłam sobie bez żadnych tłumaczeń siedzieć sama i pracować. Na dodatek jak się okazało moja ciemnia już była prawie gotowa, jeszcze kilka dni i będę mogła tam wejść. Dlatego też poprosiłam Melise, aby mi trochę pomogła. Ale oczywiście ja mam mieć ostatnie słowo. Była właśnie niedziela i nie miałam nawet ochoty wstać z łóżka i w sumie leżałam i dalej pracowałam nad tym albumem. Właśnie przeglądałam sobie zdjęcia kiedy do pokoju zapukała właśnie dziewczyna mojego ojca.

- A ty co tak leżysz? Chora jesteś? - i podała mi tacę z jedzeniem - No chyba, że Jorge jest tak interesujący.
- Robię ten album i jeszcze raz do końca wszystko sprawdzam.
- No tak, ale nie masz może ochoty trochę popracować nad ciemnią?
- A mam, ale nie muszę wstawać z łóżka co?
- Nie, nie. - zaśmiała się i wyszła na chwilę, by wrócić z laptopem
- Od razu mówię, że chcę skromne miejsce, a na dodatek tak, abym mogła za to wszystko zapłacić z własnej kieszeni, a moje oszczędności są dosyć skromne.
- Może byś dorabiała sobie u ojca w klinice? Mówił, że szukają kogoś jako rejestratorkę.
- Ja i obsługa klienta? - zaśmiałam się - Szybko uciekną.
- E tam, tylko tak mówisz. Zapytaj się ojca i możesz mieć za to dodatkowe pieniądze na swoje wydatki.
- Zobaczę. - i jej zrobiłam miejsce na łóżku więc położyła się pod kołdrą
- W takim razie i tak mamy małe ograniczenia jeśli chodzi o rozmiar. Nie popisał się.
- Lepsze to niż nic.
- Ok, w takim razie zaczynamy. Tylko zjedź śniadanie. - więc przewróciłam oczami i zabrałam się za kanapki, choć miło było jak tak mnie pilnowała i o dziwo pozwalała jeść to co lubię - Muszą być szafki, blaty. - i klikała w swoim programie na wszystko

Sama patrzyłam na jej poczynania i tylko mówiłam gdzie bym chciała, aby coś stało i jeśli czułam, że to zbędne to od razu mówiłam, że nie chce. No i gdzie będą stać rzeczy, które przyszły już do mnie z Porto. Na szczęście tam udało mi się kupić same najpotrzebniejsze rzeczy jakie powinny znaleźć się w ciemni i tylko dzięki swojej dorobkowej pracy i pomocy dziadków, którzy mnie zawsze wspierali. Kiedy wszystko było na swoim miejscu to jak się okazało miałam wybrać też kolory do ścian, dlatego wybrałam oliwkowe, które były bardzo ciemnym kolorem i byłam zadowolona. Teraz musiałam tylko dostać klucze do ciemni i zabrać się za wszystko. Sama miałam pomalować, bo w sumie chciałam wszystko zrobić tak, aby nie myśleli, że nie umiem nic zrobić.

- Ktoś do ciebie napisał. - zauważyła więc zobaczyłam na laptopa i miałam powiadomienie, o nowym emailu od Jorge - Tak się z nim kontaktujesz?
- Mam jeszcze jego numer, ale tak mi jest szybciej.
- Ale ty go zwodzisz. Zakoleguj się z nim, a nie. - zaśmiała się
- Ej, ej. Robię dla niego ten album, niebawem skończę i spokój z Jorge. – choć musiałam przyznać, że byłoby mi dziwnie, polubiłam go przez ostatni czas
- Szkoda, fajny chłopak z niego. A i ty masz przynajmniej z kim porozmawiać i nie jest upierdliwy.
- Dobry żart. On jest bardzo upierdliwy. - zaśmiałam się - A do tego tak bardzo...
- Go lubisz. – westchnęłam jedynie bo uderzyła w czuły punkt i czytałam jego email - Umów się z nim.
- Nie mam po co. Pyta tylko o album.
- A z nim jak idzie?
- Dobrze, choć ostatnio pokłóciłam się z kolesiem. Ja nie wiem czy tylko faceci mogą się znać na fotografii? Bo w końcu chcę, aby było wszystko dobrze.
- Dlaczego ci zależy na tym jeśli go nie lubisz?
- Bo... - i się zastanowiłam - To moje pierwsze prawdziwe zlecenie. Od A do Z i na dodatek to specjalny prezent więc chce, aby był idealny.
- W takim razie rób i mu napisz. A ja idę zapytać się co na obiad.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się do niej

Od razu zaczęłam tworzyć odpowiedź na jego wiadomość i zadowolona wysłałam. Tyle tylko, że zaraz dostałam drugą więc ja nie wiem, on nie ma co robić w niedzielę tylko do mnie pisać? Ale znowu włączyłam odpowiedź i kiedy wysłałam to miałam święty spokój na jakiś czas i mogłam dalej się wylegiwać w łóżku, tylko, że zaraz odezwał się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i widziałam, że to Jorge do mnie dzwonił.

- Taak? - rzuciłam kiedy odebrałam
- Nie leń się. - zaśmiał się
- Jest niedziela, mam wolne więc mogę robić co chce.
- A może masz ochotę na spacer?
- Spacer?
- Tak, ty i ja. Nie daj się prosić.
- No nie wiem, lubię swoje łóżko.
- Lubisz, ale pewnie trzeba wyjść z psem.
- No to jest argument.
- Jest, jest. Więc będę u ciebie za dwadzieścia minut?
- Pogrzało? Za godzinę.
- Co ty będziesz robić?
- Jestem kobietą i muszę się wyszykować. Nie wnikaj, tylko bądź za godzinę.

Wyłączyłam się i otworzyłam szafę. Nic ciekawego nie wpadło mi w oczy, ale i tak postawiłam na spodnie i jakąś bluzkę z długim rękawem. Poszłam z tym do łazienki gdzie się wykąpałam i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa wróciłam do pokoju, gdzie jeszcze ogarnęłam trochę pokój i byłam gotowa. Zeszłam na dół, gdzie złapałam za buty i smycz i zawołałam Sunniego, ale jakiś niechętny był. Zdziwiona na niego spojrzałam, a ojciec na mnie.

- Wychodzisz gdzieś?
- Tak na spacer.
- Byłem z nim jakąś godzinę temu.
- Ahh no to mogłeś powiedzieć mi to wcześniej. - westchnęłam a do drzwi ktoś zapukał i mój psiak od razu podbiegł
- Hm spodziewasz się kogoś? - i otworzył drzwi - Ooo hej Jorge.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się, a mój psiak do niego od razu doskoczył - Hej mały.
- No patrz na ciebie kochana tak nie reaguje.
- Cóż bywa, ale idziemy?
- Tak, tak. - a ja rzuciłam od razu smycz na szafkę - A to bez psiaka?
- Nie chce. - a ten mój mały spryciarz wziął smycz do pyska i podszedł do Jorge
- Chyba jednak chce.

Ale pożegnaliśmy się z moim ojcem i poszliśmy na ten spacer. W sumie to chodziłam w ciszy obok niego i patrzyłam jak prowadzi na smyczy mojego psiaka.

- Nie cieszysz się, że tu jestem?
- Bardziej miałam plan spędzić dzień w łóżku. Wiesz nie wstaje cały dzień.
- Daj spokój, patrz jaka ładna pogoda. - zaśmiał się
- No mogłam też popracować nad twoim albumem.
- A właśnie! - i z uśmiechem się odwrócił w moją stronę - Kevin zaprasza na urodziny również ciebie.
- Mnie? - i mu się przyjrzałam
- Tak. Jako moja osoba towarzysząca. Jeśli nie chcesz to powiem mu, aby zmienił zaproszenie.
- Łał. Nawet mnie nie znacie, a zapraszacie na urodziny i to jeszcze jako osoby towarzyszące.
- Może chcemy cię poznać bardziej?


Puścił mi oczko i pobiegł z Sunnym a ja jedynie się uśmiechnęłam pod nosem. Bo nie powiem, ale było to miłe. Ktoś chciał poznać mnie… zwykłą Corinę. 

Komentarze

  1. Corina powinna dać szansę Jorge i spróbować się z nim zakumplować :) Chłopak jest spoko i jej z góry nie ocenia, a ta tylko na niego warczy. Powinna mieć kogoś z kim może porozmawiać. Samotność wcale fajna nie jest, wystarczy otworzyć się na świat :) Przecież nawet jej psiak go uwielbia! ^^ Tatuś się postarał z tym prezentem. Jakby się bardziej zainteresował rzeczami, które cieszą jego córkę, to nabiłby sobie u niej sporo punktów. Bo jak na razie jego dziewczyna przebija go w tym na głowę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

40.Uwielbiam kiedy się tak nakręcasz.

39.Długo nad tym myślałem, i postanowiłem zabrać cię do schroniska, abyśmy przygarnęli jakieś zwierzątko.

36. Jest jedyną osobą, która zna prawdę.