18. Będę i jestem twoim przyjacielem.

Nadszedł piątek i co za tym idzie byłam umówiona na kręgle. Ale problem w tym, że kompletnie nie wiedziałam w co się ubrać. W końcu to randka, i nie wiedziałam co tak na prawdę powinnam ubrać. Dlatego zbiegłam na dół i widziałam, że Melisa siedzi do mnie przodem więc ją zawołałam palcem i uciekłam sama do swojego pokoju i zaraz zjawiła się i ona.

- No co jest?
- Mam randkę i nie wiem w co się ubrać?
- Aaa - i otworzyła moją szafę - Co to za randka?
- Kręgle. - westchnęłam i usiadłam na łóżku
- Więc coś wygodnego, a i ciepłego bo dzisiaj dosyć chłodno.
- Ale ja nie wiem co... zakładałam zwykłe ciuchy, a teraz.
- A teraz co? Musisz się starać? - zaśmiała się a ja zauważyłam, że wypadałoby - Aj, aj co to się dzieje. Ale masz załóż to. - i mi podała czarne spodnie, koszulkę, sweter i kurtkę.
- A co mam iść jak na pogrzeb?
- Nie. - zaśmiała się i podała mi bransoletki i zieloną czapkę - Pożyczę ci nawet swoją zieloną torebkę.
- Ohh dziękuje. - i dałam jej buziaka - Zatrzymaj Jorge bo będzie za dziesięć minut.

Poleciałam do łazienki aby wziąć szybki prysznic. Zrobiłam makijaż, ubrałam się i byłam gotowa. Słyszałam na dole już Jorge, który rozmawiał z moim ojcem i poleciałam do pokoju. Założyłam swoje trampki, spakowałam torbę która leżała już na łóżku i gotowa zeszłam na dół. Uśmiechnęłam się do zebranych osób i zaraz Jorge był przy mnie.

- W takim razie my idziemy i wrócę jakoś tak.
- O przyzwoitej porze. - zaśmiał się Jorge. Ale wyszliśmy z budynku i poszliśmy kawałek i dopiero wtedy złapał mnie za rękę - Domyśliłem się, że ojciec o nas nie wie.
- Nie wiem jak to przyjmie.
- Rozumiem, ale ładnie wyglądasz.
- A dziękuje. - uśmiechnęłam się do niego - A tak poza tym to twoja siostra poleciła mnie jakiejś twojej kuzynce i chce zdjęcia.
- Ooo już chyba wiem jakiej. - zaśmiał się - Trochę marudna jest.
- Dobrze wiedzieć, ale kto zaproponował tak poza tym to spotkanie?
- Randkę? Alba. - zaśmiał się
- Dziwnie mi tak trochę... randki i w ogóle.
- Dlaczego?
- Bo jeszcze do niedawna byłeś moim przyjacielem?
- Chyba ci nie przeszkadza co?
- Po prostu to dla mnie coś nowego. I boję się, że to wszystko przekreśli... że jak zerwiemy to nie będę mieć przyjaciela.
- Ej, ej. - i stanął przede mną - Dopiero co zaczęliśmy ze sobą chodzić i nie zamierzam zrywać, a co za tym idzie nigdy mnie nie stracisz. Będę i jestem twoim przyjacielem.
- Yhym. - i dałam mu całusa
- Trochę wiary w nas. - i zrobił mi pstryczka w nos - A teraz uśmiech i idziemy szaleć.
- Tak jest.

Zadowoleni weszliśmy do centrum gdzie już czekali na nas. Tylko się do nich uśmiechnęłam. Jorge szybko poszedł po zamówienie i zostałam sama więc usiadłam na swoim miejscu i rzuciłam torbę obok.

- Myślałam, że już się nie zgodzi. Jakiś taki przerażony był. - zaśmiała się Alba a ja zdziwiona na nią spojrzałam - Nie wiedział jak ci to zaproponować, bo nie wiedział czy byś chciała tak od razu iść z całą naszą paczką.
- No patrz, a mi tego nie powiedział. - zauważyłam i zaraz zjawił się Jorge z piwami i sokiem dla mnie i dla Alby
- Ok to picie jest i jak gramy? My przeciwko im?
- Ale jak to? - i spojrzałam na Kevina, który zacierał dłonie
- No co jak to?
- Ja nie chce z tobą grać. - od razu zauważyłam - Nie możemy zagrać dziewczyny kontra wy?
- Ale... nie gramy tak. - zauważył Kevin
- Ej właśnie mi się to podoba. - od razu podskoczyła Alba na co się do niej uśmiechnęłam
- No widzicie, ja wiem że wy to pewnie byście zagrali przeciwko sobie. - i podeszłam do kuli i ją wzięłam do ręki - Bo w końcu to takie męskie sobie później dogryzać jacy to jesteście od siebie lepsi. To zawsze też lepsze wyjście niż to, że możemy z wami wygrać.
- Wy z nami? - zaśmiał się Jorge a ja na niego spojrzałam zdziwiona
- W sumie czemu nie. Jak wy wygracie to przez tydzień będziemy wam donosić słodycze i kwiaty. A jak my wygramy...
- Zrobimy coś dla was. Jak np...
- Kolację! - zawołał Kevin zadowolony
- Może być. - zgodziła się
- O nie, nie. Ja wolę śniadania zamiast czekoladek.
- No ok, to będą śniadania rano dla Coriny, czekoladki i kwiaty dla Alby i kolacja dla nas?
- Może być. - i panowie coś uzgadniali a do mnie podeszła Alba
- Ale zdajesz sobie sprawę, że jestem dobra a oni są świetni?
- Eee tam, nawet dobrzy mogą pokonać mistrzów. - od razu rzuciłam - Na dodatek nie chcesz czekoladek? - zaśmiałam się
- Słuszna uwaga. - i przybiłyśmy sobie piątkę

Gra się zaczęła, na początku było spokojnie, ale kiedy panowie się rozkręcili i zaczęli nieźle rywalizować to musiałam wziąć się w garść i takim o to sposobem nawet wygrałyśmy. Nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić, a my tak na prawdę byłyśmy w szoku. Ale za to miałam śniadania do szkoły. Cieszyłyśmy się jak głupie a panowie siedzieli przygnębieni.

- No co? - zaśmiałam się - Dobrze, że wiesz czego nie lubie.
- Ale jak mam ci śniadania robić?
- Normalnie? Twoja siostra może mi je przynosić.
- Właśnie jak zakład to zakład. - zauważyła Alba
- Już się spiknęłyście? - jęknął Kevin
- Sami chcieliście zakład. - zaśmiała się
- Jeszcze się odgryziemy nie ma co.
- Ahh ta wasza męska duma. - westchnęłam i dokończyłam swoje picie
- Ciii... - uciszył mnie Jorge - Ale co robimy? Idziemy gdzieś?
- Chodźcie na spacer. Proooooooooszę. - zawołała Alba więc przystanęliśmy na jej propozycje

Ubraliśmy się i wzięliśmy wszystkie swoje rzeczy, wyszliśmy na dwór i na szczęście nie padało i nie było tak zimno jak wcześniej. Choć mi troche było zimno w dłonie więc chciałam już schować je do kieszeni kiedy Jorge złapał mnie za  jedną i chyba poczuł, że mam zimne bo zaraz mi je ogrzał na co się do niego uśmiechnęłam. W sumie Alba wróciła z łazienki i mogliśmy iść na spacer, więc jedną, wolną dłoń schowałam do kieszeni, a drugą ogrzewał mi Jorge. Spacerowaliśmy uliczkami Zaragozy i w sumie coraz bardziej ją odkrywałam, na dodatek cały czas Alba nadawała i musiałam przyznać, że na prawdę byli świetną i zgraną parą, która nawet przy nas mogła pokłócić się o jakąś małą rzecz a zaraz i tak się godzili. Ale jednak w pewnym momencie zobaczyłam budkę w której można zrobić zdjęcie więc powiedziałam o tym Jorge i postanowiliśmy zrobić sobie taka pamiątkę. Więc weszliśmy tam z Jorge, tylko, że udało nam się zrobić jedno zdjęcie bo zaraz wpakowała się do nas Alba z Kevinem i muszę przyznać, że zdjęcia wyszły niezłe.

- No to co trzy odbitki? - zapytała Alba - Razem będzie piętnaście euro.
- Mogę wam zrobić za darmo. - odezwałam się cicho
- Oo właśnie. - zawołał Kevin na co się uśmiechnęłam - Ale co wracamy? Jutro czeka nas wyjazd.
- No tak. - jęknął Jorge
- Ej, ej a co się stało z tym pełnym entuzjazmem? - zaśmiała się Alba - Zawsze pierwszy leciał aby być pierwszym na boisku.
- Teraz musi odwiedzić mój dom bo nie pozwoli i tak mi iść samej.
- Bo nie wypada. - i mnie przytulił - No ale jeśli mus to mus.
- W takim razie do zobaczenia jutro, a tobie życzę udanego weekendu. - zwrócił się do mnie
- Właśnie i od poniedziałku czekaj na śniadania. - zaśmiała się Alba
- A ty na czekoladki i kwiaty.
- No tak, mniam już się nie mogę doczekać.
- Oj wy wredne. - westchnął Jorge

Ale jednak pożegnaliśmy się i spacerkiem wróciliśmy w stronę naszej ulicy. Nie powiem, ale mile spędziłam czas i również w tym momencie czułam się dobrze. Jorge cały czas mnie trzymał za rękę, ale jednak w pewnym momencie się zatrzymał i mnie do siebie przyciągnął skradając całusa na co się zaśmiałam.

- Chciałem to zrobić już wcześniej.
- I co czekasz na pozwolenie?
- Coś w tym stylu. - zaśmiał się - Nie lubię okazywać sobie nadmiernych uczuć przy znajomych.
- No patrz coś nas łączy. - zaśmiałam się - Ale mówisz, że jutro jedziesz na mecz?
- Tak, ale ty zapewne polecisz do ciemni i będziesz robić odbitki.
- Ej... skąd?
- Już cię znam. - zaśmiał się i mnie objął ramieniem - I wiem jaka jesteś, chcesz zrobić szybko aby było cacy.
- Polubiłam ich.
- Oni ciebie też. - uśmiechnął się - I mówisz, że muszę ci robić śniadania?
- Dokładnie i jakieś zdrowe poproszę.
- Aj nie mówiłaś, że jesteś tak dobra. - westchnął a ja się jedynie zaśmiałam na co na mnie spojrzał zdziwiony
- A pytaliście?
- No nie. - więc wystawiłam mu język i doszliśmy do mojego domu - Więc odprowadziłem i dobranoc.
- Dobranoc i dziękuje za miły wieczór. - i dałam mu buziaka
- Ja również, a teraz uciekaj bo zmarzniesz.
- Pa. - i mu pomachałam jeszcze i weszłam do środka gdzie ściągnęłam buty i kurtkę i zobaczyłam swojego tatę - Wróciłam.
- Widzę. - i nie zmieniła się mu nawet mina na twarzy więc trochę się przestraszyłam - Dlaczego ja nic nie wiedziałem o tobie i Jorge?
- Ale o co chodzi?
- Jak to o co? A te całusy i obściskiwanie się na chodniku?
- A to. - i machnęłam ręką
- No jak to co? Ja muszę dowiadywać się na końcu, że moja córka ma chłopaka i to jeszcze nie byle kogo, ale Jorge! - i się uśmiechnął szeroko
- Dlatego się nie mówi o takich rzeczach rodzicom. - zauważyłam i ruszyłam na górę
- Oj ja już was przypilnuje młoda damo. - zaśmiał się na co zamknęłam się u siebie w pokoju


Ale i tak się zaśmiałam bo nie przypuszczałam, że ta informacja będzie tak pozytywnie przyjęta. Ale jednak wzięłam prysznic i zakopałam się pod kołderkę kiedy dostałam wiadomość od Jorge. Mój uśmiech nie schodził z ust więc sama mu odpisałam i zakopałam się z słuchawkami na uszach. 

Komentarze

  1. Corina zaczyna ewoluować :) Z samotnika na duszę towarzystwa! Świetnie, że zaczęła otwierać się na ludzi, choć to w wielkiej mierze zasługa Jorge :) Potrafił do niej dotrzeć. Tak sądziłam, że podwójna randka będzie udana. Po prostu nie mogło być inaczej :) Teraz mogą częściej wychodzić w większym gronie, a i sama Corina będzie mieć osobę tej samej płci obok siebie. Bo to również bardzo ważne. Miejmy nadzieję, że tu się nic nie popsuje :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

39.Długo nad tym myślałem, i postanowiłem zabrać cię do schroniska, abyśmy przygarnęli jakieś zwierzątko.

7. Powodzenia z sadystą.

16. Nie zadałem ci nigdy pytania... czy było warto?