20. E tam, rodzice cię uwielbiają.
Leżałem na łóżku i nie
bardzo chciało mi się stać, zwłaszcza, że dzisiaj miałem wolny dzień. Ale ktoś
zapukał do drzwi więc byłem lekko zdziwiony, ale zaraz pojawiła się Carmen i
wkradła się do łóżka, na co zdziwiony na nią spojrzałem.
- Mamy problem.
- Jaki?
- Rodzice mają rocznice
i nie mamy dla nich prezentu.
- O żesz, faktycznie.
- No tak. Więc masz
jakiś pomysł?
- Kolacja?
- Nie stać mnie na
kolację. - mruknęła i poprawiła sobie poduszkę
- Hmm no to moze
zrobimy razem kolację w domu? Kupi się produkty.
- Jorge? - i się
zaśmiała - Przecież ty nie umiesz gotować.
- Fakt. No to masz
jakiś pomysł?
- Może Corina by
zrobiła im zdjęcia? Wiesz taka sesja na rocznicę? Z tego co widziałam to bierze
dwadzieścia euro za sesję, więc po połowie. No chyba, ze nam zrobi za darmo.
- Corina bierze kasę za
sesję?
- Noo, nie widziałeś
jej strony? - i spojrzała na mnie zdziwiona na co pokiwałem głową, że nie - No
to zaraz ci pokażę. - i odpaliłam mojego laptopa i weszła na konto Coriny na
facebooku i jakąś stronę - Ooo widzisz.
- Nic mi nie mówiła.
- Może miała być to
niespodzianka? Ale pogadaj z nią o tej sesji, to by było coś.
- No dobrze pogadam.
- Ej, ej nie smuć się.
W końcu zrobiła to co chciałeś, poszła w fotografię.
- No tak, masz rację.
Ale coś jeszcze zrobimy? Jakiś plan awaryjny?
- Na razie nie. A mamy
zaledwie tydzień do tego.
- No to podaj mi
telefon. - jęknąłem bo mój plan poszedł w odstawkę, ale jednak napisałem do
Coriny sms'a i nie dostałem jak na razie wiadomości zwrotnej
- No to ja idę do siebie
i pójdę z Marią na spacer to może wymyślę coś na zastępstwo.
- Ok.
Sam wstałem z łóżka i
poszedłem pod prysznic korzystając z okazji, że nikt nie był w niej. Do tego po
prysznicu wybrałem coś fajnego z szafy i odczytałem wiadomość od Coriny że ma wolne
i możemy się spotkać. Dlatego wyszykowany zszedłem na dół i zjadłem śniadanie,
choć już szykował się obiad. Tylko się zaśmiałem i poczekałem już na obiad.
Najedzony, wyszedłem z domu i ruszyłem w kierunku domu mojej dziewczyny. Która
o dziwo już czekała na dworze na mnie wraz z Sunny. I o dziwo była ubrana w
spódnicę. Tylko się do niej uśmiechnąłem i dałem buziaka.
- Witam i jak ładnie
wyglądasz.
- A dziękuje, to nowa
spódnica. Z zakupów z Albą.
- Ślicznie.
- Nie podlizuj się. -
zaśmiała się i ruszyła z psiakiem
- Nie podlizuje, ale
mam pytanie.
- Tak?
- Albo raczej dwa. -
westchnął - Po pierwsze to dlaczego nie powiedziałaś mi o stronie
fotograficznej? A po drugie to nie zrobiłabyś sesji zdjęciowej moim rodzicom na
ich rocznicę za tydzień?
- Dlaczego by nie, a co
do strony to nie mówiłam, dlatego, że chciałam aby to była niespodzianka.
- Ale dlaczego?
- Heh... - i usiadła na
ławce więc sam zrobiłem to samo - Nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Normalnie?
- Bo założyłam tą
stronę dzięki pomocy Alby i chcę tak zarabiać. Wiesz to jest jedyna rzecz w
której jestem dobra.
- Oj nie jedyna. - i
się do niej uśmiechnąłem - Cieszę się i dlatego nawet zapłacę te dwadzieścia
euro.
- Daj spokój. Zrobię
wam tą sesję za darmo.
- Ale chcemy zapłacić.
I zaprosić cię na kolację rodzinną? Tylko od razu mówię, że nie umiem gotować.
- W tym też ci pomóc?
- To może zrobić
Carmen.
- Daj spokój, gotowanie
wcale takie złe nie jest. Mogę zrobić wam sesję w weekend, ale kolację np. w
piątek?
- Hmm to może byś tak pogadała
o tym z Carmen. Bo to ona pewnie będzie się zajmować z kolacją, a ja zakupami.
- Dobrze. - a ja
zdziwiony na nią spojrzałem
- Ekhem to moja
siostra? Nie będzie problemu?
- Nie. - i pogłaskała
psiaka ale i tak się odwróciła ze śmiechem - Czego ty się boisz? Przecież jej
nie pobije, to twoja siostra.
- Która poszła na
spacer z przyjaciółką o którą jesteś zazdrosna?
- Bo to jakaś siksa,
która leci na to, że jesteś starszym bratem jej przyjaciółki i do tego leci, że
jest piłkarzem. - mruknęła
- Uwielbiam jak cię to
rusza. - i dałem jej całusa, którego odwzajemniła - Ale całować jeszcze
bardziej.
- Mmm ja też. - i się
do mnie przysunęła
Całowaliśmy się już
przez jakiś czas i delikatnie głaskałem ją po kolanie i gdybyśmy nie byli w
miejscu publicznym to nie wiem jak to by się potoczyło. Ale jednak się od niej
odsunąłem i zobaczyłem w tle moją siostrę z Marią.
- Mamy towarzystwo. -
mruknąłem a ona się odwróciła
- Trzeba chyba zmienić
miejscówkę.
- Chyba tak, hej
siostra.
- Hej wam. - uśmiechnęła
się do nas co odwzajemniła Corina - I jak pogadaliście o sesji?
- Tak, bez problemu
mogę zrobić im sesję.
- No to kamień spadł mi
z serca, na dodatek trzeba zrobić jakąś kolację, więc ty pójdziesz na zakupy
braciszku.
- Jasne. - i położyłem
dłoń na kolanie Coriny, gdzie miała swoją dłoń
- No ok to nie
przeszkadzamy, miło było pogadać. - ale jednak odeszły dalej a ja odetchnąłem z
ulgą więc zdziwiona na mnie spojrzała
- Głupio wyszło co?
- Czy ja wiem. - i
pogłaskała mnie po kolanie ze śmiechem - Ale ok, idziemy się przejść? - i dała
mi całusa na co się zgodziłem
- Tak ładnie wyglądasz
w tej spódnicy, że musimy się pokazać.
- Oj głupek.
***
Dzisiaj miałam po
szkole iść na zakupy z Jorge i miałam pomóc im gotować na kolację rodzinną. Nie
powiem trochę się przeraziłam. Bo Jorge zaprosił mnie na kolację i tak jakby
miałam poznać ich rodziców. I przez to, że nie wiedziałam w co się ubrać to
poszłam dopiero na drugą lekcje, ale dzięki pomocy Melisy wyszykowałam się w
spódnicę. W szkole jakoś wysiedziałam i kiedy wyszłam z budynku to Jorge już na
mnie czekał. Więc do niego podeszłam z uśmiechem i widziałam, że mu się oczy
zaświeciły jak zobaczył mnie w spódnicy.
- No co? Miałeś rację,
że jeśli je lubię to powinnam chodzić w spódnicy.
- I bardzo dobrze, no
ale Carmen sprząta już, my zrobimy szybkie zakupy. - i pokazał listę - I
wrócimy do domu zrobić kolację. Rodzice wrócą później bo idą do kina.
- W takim razie w
drogę. - i go pociągnęłam
Na zakupach Jorge pchał
wózek a ja wrzucałam wszystko z listy i kiedy wszystko było to poszlismy do
kasy. Trochę musieliśmy tam poczekać, ale dałam mu dziesięć euro bo mu zbrakło
i poszliśmy do jego domu. Było już czysto, a teraz trzeba było ugotować. Jorge
na prawdę był koszmarny, ale dałyśmy mu krojenie i obieranie, a resztą same się
zajęłyśmy. Kiedy skończył to miał za zadanie ładnie naszykować talerze i
ogólnie przystroić stół i dałam mu kwiaty, które kupiłam w supermarkecie.
- Ale go wychowałaś. -
zaśmiała się do mnie - Ale to dobrze.
- Staram się. Choć
trochę się denerwuje, wiesz postawił mnie praktycznie przed faktem dokonanym.
- E tam, rodzice cię
uwielbiają.
- Na prawdę?
- Tak. - na co się
uśmiechnęłam - A sesja to jutro?
- Tak, Jorge ma wolne i
pomyślałam, aby zrobić choć jedno zdjęcie wspólne? Rodzice z dziećmi?
- Jasne, to dobry
pomysł. A masz aparat dzisiaj?
- Tak.
- A wy co tu
plotkujecie?
- Wiesz ciekawym jesteś
tematem. - zauważyłam
Musiałam przyznać, że
kolacja była bardzo sympatyczna a do tego wyszła nam bardzo dobra. Ich rodzice
bardzo się cieszyli, nawet prezent im się spodobał. I miałam nadzieję, że
zdjęcia mi wyjdą bardzo dobrze. Dlatego umówiłam się z nimi na jutrzejsze
popołudnie.
Komentarze
Prześlij komentarz