25. Byłam upierdliwym dzieckiem jak sikałam jeszcze w pieluchę?


Moja torba była spakowana, druga tak samo i zadowolona czekałam na pociąg na dworcu. Melisa obkupiła nas w kanapki i tak samo wodę i mogłyśmy sobie spędzić półtora godziny w pociągu. Nagadałyśmy się chyba za wszelkie czasy, i nie miałam ani na chwilę ochoty na sprawdzanie telefonu, zwłaszcza, że Jorge się nie odzywał. W sumie Melisa zapytała się mnie o co chodzi z nami, więc jej powiedziałam dokładnie wszystko.

- Ale chcesz, aby cię przeprosił i byście wrócili do siebie?
- Tęsknie za nim. - westchnęłam i usiadłam po turecku - Zawsze był, a teraz nie mogę nawet napisać do niego sms'a.
- Kto by pomyślał, że ty i Jorge.
- Ja na pewno nie.
- Ale rozmawialiście o tym, co będzie po szkole?
- Nie, nie rozmawiamy na takie tematy. Na dodatek nie wiem czy wrócimy do siebie, w końcu nazwał mnie pustą.
- No to nie było miłe. Ale może był jakiś inny problem?
- Nie wiem, on na mnie tylko warczał. W sumie nie wiem czy to miłe i mi się będzie podobać.
- To te dwa dni będą super. Zero myślenia o Jorge i o wszystkich facetach. Tylko babski wypad.
- Dokładnie.

Hotelik jaki nam zarezerwowała był super. Bardzo ładny i  co najważniejsze przytulny. Ale i tak długo w nim nie byłyśmy, bo rzuciłyśmy tylko swoje torby na łóżka i poszłyśmy w miasto. Aparat załadowany i gotowy do użycia. Nie byłam w Madrycie, ale zakochałam się w nim od razu i po sekundzie miałam całą załadowaną kartę w aparacie i cieszyłam się, że na wypadek wzięłam też i drugą. Oczywiście i mi robiła też zdjęcia i po tym jak po kolacji wróciłyśmy do hotelu to wykąpana i ubrana w piżamkę siedziałam na swoim łóżku i przeglądałam wszystkie i kasowałam te gorsze. Melisa sama wyszła z łazienki i rzuciła się na swoje.

- Ale mnie nogi bolą. - zaśmiała się
- A mnie nie, nie masz kondycji.
- To wiem. Muszę się chyba na jakąś siłownie zapisać.
- A może zrobimy coś szalonego jutro? - zaśmiałam się a ona zapytała co - Ja bym poszła do fryzjera. Obcięła się.
- No to idziemy do fryzjera. Ty obetniesz włosy, a ja się zafarbuję.

Dlatego na drugi dzień się wyszykowałyśmy, i ruszyłyśmy w miasto. Obcięłam się i nie powiem, ale podobało mi się. Nawet kolor Melisy przypadł mi do gustu i ruszyłyśmy dalej w miasto. Obiad był przepyszny i chciałam w sumie dowiedzieć się o co poszło jej i mojemu ojcu bo widać było, że jakoś nie są w dobrych stosunkach. Ale starała się wykręcić, więc tylko się jej uważnie przyjrzałam.

- Chciałabym dziecko. - westchnęła - Ale kiedy chcę o tym porozmawiać z twoim ojcem to się wykręca i ucieka.
- Dlaczego?
- On już ma dziecko i jest za stary na nowe. - i grzebała w talerzu widelcem
- Mnie.
- Dokładnie. Mówi, że ty mu wystarczasz.
- Co za egoista. Przecież ja jestem już pełnoletnia. Mogę się wyprowadzić.
- Wiem o tym. To nie tak, że nic dla mnie nie znaczysz, ale chciałabym przeżyć macierzyństwo.
- Rozumiem i będziesz najlepszą matką na świecie.
- Dzięki, ale chyba nic z tego.
- Nie martw się. Na pewno się to jakoś rozwiąże.

Ale wróciłyśmy do domu na drugi dzień i zastanawiałam się jak mam porozmawiać z ojcem na ten temat. Dlatego jak mnie odwoził do szkoły to poprosiłam, abyśmy poszli na kolację tylko we dwoje. Zresztą Melisa musiała pilnie jechać do Barcelony więc było to nawet na rękę. Bo nie mieliśmy i tak nic w lodówce bo przez cały weekend miał dyżur. Na dodatek miałam dzisiaj o jedną lekcję mniej więc wróciłam do domu i zrobiłam listę, a raczej dopisałam swoje pozycje do zrobionej już listy przez Melisę. Miałam jeszcze trochę czasu więc zgrałam zdjęcia z kart na swój laptop. I gotowa wyszłam do ośrodka ojca, aby pojechać z nim najpierw na zakupy, a później na obiad, a raczej już chyba kolację. Ale jednak najpierw pojechaliśmy zjeść i nawijał zadowolony o czymś i nie wiedziałam jak zapytać go o to wszystko. Na dodatek jedzenie było pyszne. I opowiadałam mu o Madrycie. No i trochę o Jorge, bo z tego co słyszałam to przyszedł z samego rana w sobotę. Nie powiem, zrobiło mi się trochę miło, ale nic nie powiedziałam. No i pojechaliśmy na zakupy i specjalnie zatrzymałam się na dłużej w dziale kosmetycznym, gdzie były również pieluchy.

- Byłam upierdliwym dzieckiem jak sikałam jeszcze w pieluchę?
- Nie, w ogóle nie płakałaś. Byłaś bardzo grzeczna i ruchliwa. Nie mogliśmy nad tobą czasem zapanować, bo chciałaś wszystko dotknąć i zobaczyć na własne oczy. No i chyba dlatego teraz jesteś fotografem.
- Nie chciałbyś wrócić do tamtych czasów?
- Rozmawiałaś z Melisą.
- Tak, i jesteś egoistą. - mruknęłam - Kobieta kocha cię i to bardzo i to normalne, że chce dziecko. Ile już jesteście ze sobą?
- Pięć lat.
- No widzisz. Mnie mieliście z matką po roku ślubu.
- No tak, ale ty to co innego. Jestem już za stary aby przechodzić przez pieluchy i kaszki. - a ja jedynie westchnęłam i stanęłam przed nim
- Kochasz ją? - a on przytaknął - Więc w sumie dlaczego się jej nie oświadczyłeś?
- Oświadczyłem, ale nie przyjęła - i wrzucił płatki do wózka a ja byłam zdziwiona i to bardzo - Zrobiłem to jakoś po pół roku?
- I ty się dziwisz? - zaśmiałam się - To tak jakby Jorge teraz mnie poprosił o rękę. Zresztą co ja mówię, nawet z nim nie jestem.
- Mówisz? - a ja pokiwałam głową, że tak - A teraz by przyjęła?
- Tato, ona chce z tobą dziecko i mówisz, że nie przyjęłaby teraz oświadczyn? Zwłaszcza po tym jak poznała mnie i twoją byłą? - a on się zaśmiał - Nie jesteś stary, jesteś przed czterdziestką, dobrze zarabiasz no i masz już wprawę. Ze mną już wszystko przeszliście.
- No tak, ty dałaś nam popalić. Ale mówisz, żebym się jej oświadczył?
- Jeśli ją kochasz i jesteś tego pewny.

Ale jednak wróciliśmy do domu i rozpakowywaliśmy zakupy dalej rozmawiając. Nie powiem, ale ten wieczór był bardzo przyjemny. Zadowolona zawołałam Sunniego i postanowiłam iść z nim na spacer. Spacerowaliśmy sobie po parku i wracałam do domu rozmawiając z Albą i dogadując się co do sesji bo jedyny wolny termin jaki miałam to była sobota więc wstępnie się umówiłyśmy i oczywiście co do motywu przewodniego. Bo z tym też trochę problemu było. Ale kiedy dochodziłam do domu to z naprzeciwka ktoś też szedł i nie musiałam nawet długo czekać, aż doszło do mnie, że to Jorge. Pożegnałam się z Albą i podeszłam do bramy tak samo jak on.

- Przepraszam. - szepnął a ja jedynie schowałam telefon do kieszeni - Nie jesteś pusta, jesteś Coriną, dziewczyną która zawróciła mi w głowie. - i podał mi bukiet ze stokrotek, które uwielbiałam - Przepraszam i wybacz mi, proszę.
- Mam czekać do następnego razu, aż mi powiesz coś przykrego?
- Nie. Zresztą ty też mówiłaś kilka przykrych słów. - a ja go zmroziłam wzrokiem - Ok, już wiem o co ci chodzi z tym wzrokiem.
- Jorge, ty na mnie warczałeś bez żadnego powodu. Byłeś pokłócony z Kevinem i odbiło się to na mnie. Kiedy nie powiedziałam ci, że jadę do Madrytu na weekend to byłeś obrażony na mnie jak małe dziecko. Jorge, sama zachowywałam się jak rozpieszczone dziecko, ale nie chce tego. Nie chce być taka jaka byłam, nie chce, aby ktoś zachowywał się tak jak ty. Chce kogoś na kogo mogę liczyć, i kogoś kto nie będzie mnie obrażał i miał wszystko za złe.
- Przepraszam za to wszystko. Po prostu nie lubię jak ktoś ma przede mną jakiekolwiek tajemnice. A ty najpierw nic nie mówiłaś o wystawie, później o tym, że pracujesz jako fotograf, a teraz o weekendzie.
- Nigdy nie miałam osoby której o takich rzeczach mówiłam. Wszystko zawsze robiłam sama, a co do mojego niby zawodu... nie mówiłam ci nic... bo się bałam.
- Bałaś?
- A co jeśli by mi nie wyszło? Wierzyłeś we mnie, a co by było jakbym nawaliła? Byłabym tą pustą laleczką...
- Ej, ej. - i mnie przytulił - Bez tego bym dalej w ciebie wierzył. W życiu ponosi się porażki, owszem, ale zawsze się podnosi z kolan.
- Byłabym wtedy nikim. - szepnęłam
- Byłabyś dalej Coriną, dziewczyną, którą kocham. - szepnął mi do ucha a ja się od niego oderwałam i spojrzałam zdziwiona - Chyba już pora aby to w końcu przeszło przez moje usta.
- K-k-kochasz?
- Tak. - uśmiechnął się - Kocham cię.
- O matko. - pisnęłam i na niego wskoczyłam całując, i dobrze, że mnie złapał, ale także zamruczał odwzajemniając pocałunki
- Chyba twój tato patrzy. - mruknął
- Wątpię, jest zajęty oświadczynami. - a on zdziwiony na mnie spojrzał - Będę mieć braciszka jak się postara.
- Rozumiem, ale możesz już zejść, trochę ciężka jesteś.
- Nie bardzo. Musisz trochę jeszcze pocierpieć. - ale i tak ze śmiechem zeszłam i się poprawiłam - No, ale ok ja muszę wrócić do domu, wiesz lekcje i te sprawy.
- Właśnie, byłem u ciebie wcześniej.
- W sobotę rano? - a on pokiwał głową, że tak, ale też rzucił, że dzisiaj - Byłam na obiedzie z ojcem i zakupach.
- Rozumiem, no ale jak mówisz masz lekcje to nie będę przeszkadzać.
- Możemy spotkać się w tygodniu? Chociaż jutro chciałam iść do ciemni trochę popracować. Taki mały stos zdjęć na mnie czeka.
- Ciemnia. - zamruczał a ja go uderzyłam w klatkę piersiową i wspięłam się na palcach
- Ten stolik dalej pamięta pewną chwilę. - szepnęłam mu do ucha - I zapomniałam powiedzieć, że moje serce bije o wiele szybciej kiedy ty jesteś w pobliżu. - i uszczypnęłam go w tyłek wymijając i idąc do domu

Weszłam do domu i tylko oparłam się plecami o drzwi wąchając stokrotki, ale mój pies domagał się uwolnienia ze smyczy więc się tylko zaśmiałam i go uwolniłam i poszłam na górę gdzie rzuciłam się na łóżko i w tym momencie żałowałam, że Jorge musiał iść. Ale musiałam skupić się na nauce, więc chciałam zrobić lekcje jak najszybciej. Ale kiedy dochodziła godzina jedenasta to słyszałam, że na dole ojciec urzęduje w salonie i ogląda jakiś film, napisałam do Jorge wiadomość czy by nie wpadł na noc, ale musiałby wejść przez okno. Byłam przekonana, że na pewno nie przyjdzie, ale jakie było moje zdziwienie jak pół godziny później usłyszałam pukanie. Od razu otworzyłam okno i się cicho zaśmiałam, kiedy wszedł do środka. Ale wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi więc go schowałam w szafie i otworzyłam.

- Tak? - i zobaczyłam Melisę - Ooo wróciłaś?
- Tak, ale usłyszałam pukanie i szmery.
- Nie słyszałam pukania, ale otwierałam sobie okno bo gorąco mi było.
- Rozumiem. No, ale uciekam spać, dobranoc.
- Dobranoc. - uśmiechnęłam się do niej i zamknęłam drzwi na klucz, a z szafy wyszedł Jorge - Zwariowałeś? - szepnęłam
- No co? Napisałaś, abym wpadł na noc. - zaśmiał się cicho i mnie do siebie przyciągnął
- A twoi rodzice?
- Nie wiedzą, że wyszedłem. Zresztą mam dwadzieścia lat, mogę wyjść i wrócić rano. - i mnie pocałował co odwzajemniłam

Wylądowaliśmy na łóżku i cały czas się całowaliśmy, ale przeszedł z pocałunkami na moją szyję i ramiona więc odchyliłam kark do tyłu i przewróciliśmy się tak, że ja byłam górą. Całowałam go po szyi, jabłku Adama i ściągnęłam z niego koszulkę. Tyle tylko, że Jorge podniósł się do pozycji siedzącej i mnie przytrzymał.

- Jesteś pewna? - a ja zdziwiona na niego spojrzałam - Siedząc tak na mnie w tej piżamce, trochę działasz na mnie poniżej pasa. A nie chce, abyśmy robili to na zgodę, albo... - a ja przyłożyłam paluszek do jego ust
- Chcę tylko cię rozebrać, abyś wygodnie spał ze mną w moim łóżeczku. Chciałam trochę buziaków, ale jeśli aż tak na ciebie działam to przestanę.
- Trochę się krępuje tak z twoim ojcem za ścianą. Podczas jesteś trochę głośna. - a ja go jedynie uderzyłam w głowę

Ale jednak zeszłam z niego i położyłam się w łóżku. Jorge sam się rozebrał i w bokserkach położył się obok mnie i mocno przytulił. Zadowolona szybko zasnęłam i o dziwo spało mi się zdecydowanie lepiej. Ale jednak przebudziłam się i czułam się koszmarnie. Bolała mnie głowa i było mi strasznie zimno. Poszłam do toalety i z chusteczką wróciłam do pokoju i do łóżka. Jorge spał na plecach więc sama położyłam się obok i starałam zasnąć, aż mi się udało. Ale poczułam jak ktoś mnie szturcha więc podniosłam oczy i nie czułam się dobrze.

- Corina dobrze się czujesz? - i ubrany Jorge usiadł na łóżku
- Nie. - zachrypiałam, a on położył dłoń na moim czole
- Masz gorączkę. Może zawołam Melisę, albo twojego ojca?
- I co? Powiesz im, że tu nocowałeś?
- Fakt, ale powinnaś iść do lekarza. Jesteś chora.
- Dobrze. - i ledwo się podniosłam do pozycji siedzącej a on się do mnie uśmiechnął - Podobała mi się ta noc.
- Mi też. Masz wygodne łóżko, a zresztą miło było mieć cię w ramionach. I szkoda, że muszę iść, najchętniej bym zjadł z tobą śniadanie.
- Na pewno nie dzisiaj. Nie jestem najlepsza kiedy jestem chora.
- Jak każdy. - i mnie pogłaskał po głowie - No, ale uciekam. Więc odezwę się później i mam nadzieję, że to tylko przeziębienie a nie coś porządnego.
- Ja też. - jęknęłam i poszłam z nim na dół po cichu i wyszedł a ja poszłam do kuchni i szukałam tabletek i mi spadł dzbanek z wodą więc zaklęłam i w kuchni pojawiła się Melisa
- A tu co się dzieje?
- Wypadł mi z rąk. - jęknęłam
- Ej, ej pokaż się. - więc stanęłam przodem do niej a ona pokiwała głową - Przecież ty jesteś chora. - i sprawdziła mi czoło, które dalej było gorące - Hugo! - zawołała a ja jęknęłam
- C-co? - i wszedł ziewając
- Trzeba zabrać Corinę do lekarza, ledwo stoi na nogach.
- Jeszcze wczoraj dobrze się czuła. - i sam do mnie podszedł, a Melisa sprzątała dzbanek - No nic, ubierz się i zabiorę cię do lekarza. Mój kolega może nas przyjmie poza kolejką.
- Yhym.

Poszłam jedynie do siebie gdzie wzięłam rzeczy i wzięłam prysznic. Wyszykowana zeszłam na dół, gdzie pojechałam z ojcem do lekarza, który okazał się młodym i bardzo przystojnym chłopakiem. Nawet pomimo tego, że miałam anginę to zauważałam. Ale dostałam zwolnienie na cały tydzień, co mnie nie cieszyło bo miałam mieć sesję zdjęciową z Albą o której mu powiedziałam, ale powiedział, że powinnam do soboty się wykurować. Tylko sie uśmiechnęłam i wróciłam z ojcem do domu, gdzie od razu poszłam do łóżka. W pokoju dalej czułam zapach Jorge więc zadowolona się wtuliłam w jego poduszkę. Jako, że miałam lekarstwa to poszłam spać i obudziłam się dopiero pod wieczór. Na stoliku leżał sok i tabletki więc się uśmiechnęłam i zobaczyłam kartkę, na której widziałam, że Jorge u mnie był. Złapałam za swój telefon i napisałam do niego wiadomość, tak samo jak do Alby i również napisałam do dziewczyny, której sesję robiłam w piątek. Że się rozchorowałam i niestety zdjęcia będą dopiero na następny tydzień, ale za to będzie miała w niższej cenie. W końcu to z mojej winy, a nie jej. I wolałam być szczera i tak postąpić, aby czasem nie mieć jakiś nieprzyjemności. Na dodatek złapałam za swój kalendarz, gdzie miałam wszystko zapisane i na szczęście już nie musiałam odwoływać żadnych sesji. Ale znowu postanowiłam iść spać. W końcu najlepiej to przespać chorobę.

Komentarze

  1. Na całe szczęście Jorge przeprosił i przyniósł uroczy bukiecik, aby udobruchać Corinę, która z kolei musiała mu wybaczyć bo innej opcji po prostu nie było ^^ bo po co się męczyć skoro obydwoje za sobą tęsknili? I obydwoje się kochają? I proszę! Od razu pojawiły się poważniejsze plany, które będą testem dla ich związku :) Oczywiście nie obyło się bez wybuchu ze strony ojca, którego można w jakiś sposób zrozumieć. Po prostu boi się o swoją córkę. Ważne jednak że poszedł po rozum do głowy i może niedługo pojawi się nowy bohater :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

39.Długo nad tym myślałem, i postanowiłem zabrać cię do schroniska, abyśmy przygarnęli jakieś zwierzątko.

7. Powodzenia z sadystą.

16. Nie zadałem ci nigdy pytania... czy było warto?