29.Nie myślałam o studiach, na pewno nie o medycynie.


Jeszcze miesiąc i będę mogła zajmować się urządzaniem mieszkania i sesjami. Ale właśnie był weekend i siedziałam w ogrodzie starając się jakoś podejść mojego ukochanego psiaka, który jak tylko widział wodę to zaczynał mi uciekać. A to była moja kolej, aby go wykąpać i nie przypuszczałam, że to może być aż tak trudne. Po trzecim podejściu w końcu się wkurzyłam i nie miałam już sił, ale jakimś cudem wszedł mi do miski i go namydliłam i już chciałam spłukać kiedy zobaczył kogoś za moimi plecami i od razu wyskoczył powalając mnie na trawę. Miałam praktycznie całą pianę na sobie i zobaczyłam, że to Jorge, który nawiasem mówiąc miał już wakacje i nie wiedział co ma ze sobą zrobić.

- O matko, mogłem poczekać.
- Zdecydowanie. - westchnęłam i widziałam jak pies po nim skakał więc chciałam być miła i po prostu spłukałam ich obydwu wodą
- Ej! - zaśmiał się - Jestem cały mokry!
- Oj przykro mi. - i wycierałam Sunniego
- Coś nie w humorze widzę.
- Heh po prostu mam okres, a do tego musiałam umyć psiaka, który się nie chciał dać. I posprzątać dom.
- Oj. Jeśli tak reagujesz w czasie okresu mogę się wycofać jeszcze?
- Tak możesz, nawet się odwrócić i nie wracać.
- Żartowałem, nie zamierzam się wycofać. Zgoda? - na co westchnęłam - Pomóc ci?
- Weźmiesz miskę? - na co pokiwał głową i ją wziął. Weszliśmy do domu i dałam mu ręcznik, aby mógł się wytrzeć, ale i tak był cały mokry, więc dobrze, że miałam jego bluzę więc mu ją dałam i zamknęliśmy się w mojej sypialni
- Widzę, że już niektóre rzeczy są spakowane. - zauważył kartony
- Tak. Chciałam się z tym uporać wcześniej bo trochę rzeczy mam.
- A gdzie powiesimy mapę?
- Słucham? - i na niego spojrzałam siadając na łóżku
- No myślałem, że weźmiemy to ze sobą i będziemy dalej przypinać.
- Miejsce się znajdzie, ale nie myślałam, że chcesz. Chociaż miło, bo to w końcu prezent od ciebie. - na co się uśmiechnął - Ale spakowany?
- Nie mam aż tylu rzeczy co ty, niektóre zostawiam ale w połowie tak. - zaśmiał się i usiadł obok mnie na łóżku - No i oglądałem te łóżka co mi przesłałaś.

Ale jednak miałam dzisiaj zakończenie roku więc wyszykowałam się w sukienkę, którą kupiłam specjalnie na tą okazję i gotowa pojechałam z tatą. Chciałam aby to się skończyło jak najszybciej, ale niestety nie chcieli mnie posłuchać i zadowolona z dokumentem siedziałam w samochodzie dwie godziny później. Kiedy wróciłam do domu to tylko przebrałam się w spodenki i koszulkę, bo pogoda była wyśmienita. Upał był niesamowity, a do tego jak się okazało przyjechała moja matka. Akurat weszła do mojego pokoju kiedy pakowałam rzeczy do kartonu.

- A tu co? - i się rozejrzała - Wyprowadzasz się?
- Tak. Zamieszkam z chłopakiem.
- Że co?!
- To co słyszysz. Zjawiasz się tutaj raz na jakiś czas, a wszyscy nam pozwolili i wyprowadzam się do mieszkania, w którym zamieszkam z Jorge. Tak, tak to ten z którym spałam w urodziny i zrobiłaś awanturę.
- Jaki ojciec taka córka, zero odpowiedzialności.
- A ty? Przyjechałaś powiedzieć mi, że co? Że wracam do Portugalii?
- Nie, słyszałam, że twój ojciec się zaręczył.
- Tak. I bardzo się cieszę. Wszystko idzie jak najlepiej i wszyscy są szczęśliwi, no może nie w tym momencie bo przyjechałaś. - mruknęłam i dalej się pakowałam
- Przyjechałam bo kończysz szkołę i skończyłaś osiemnaście lat, więc należy ci się część pieniędzy. - i usiadła na moim łóżku - Dlatego przyjechałam, aby to wszystko załatwić z ojcem.
- Nie chce żadnych pieniędzy.
- Wiem. - i o dziwo pomagała mi się pakować - Ale możesz mieć je na później. Zawsze myśleliśmy z ojcem, że przeznaczysz je na studia.
- Nie myślałam o studiach, na pewno nie o medycynie.
- Nie przyjęliby cię. - a ja przewróciłam oczami - No tak. Jaki jest ten Jorge?
- Słucham?
- No co? Moja jedyna córka wyprowadza się do mieszkania w którym będzie chłopak, którego nie znam.
- Jorge? Dla mnie to spełnienie wszystkich marzeń. - zauważyłam po namyśle, a moja matka się uśmiechnęła - Jest moim ogromnym wsparciem, takim dobrym duszkiem, którego zawsze szukałam.
- Twój ojciec też kiedyś był taki dla mnie. Przez dwa pierwsze lata małżeństwa, później jednak widziałam same wady.
- Mamo... nie tłumacz się, dlaczego się rozwiedliście. Stało się. A teraz ojciec jest szczęśliwy z Melisą, którą na prawdę lubię.
- Wydaje się miła.
- Bo jest. - i się sama uśmiechnęłam - Ale wiesz co... przydadzą mi się te pieniądze.
- Na co?
- Miesiąc temu... - i wyciągnęłam ulotki - Znalazłam ten kurs. Jest na okres zimowy. - i jej podałam teczkę na co ją oglądała - Będę mieć certyfikat, tak jakbym zdała studia.
- W takim razie powinnaś na to aplikować.
- Tak, ale na to idą właśnie ludzie po studiach. Nie przyjmą mnie pewnie, zresztą to trzy miesiące w Barcelonie.
- Która nie jest daleko. Możesz dojeżdżać pociągiem, zresztą powinnaś się zapisać. Na pewno się dostaniesz.
- Myślisz?
- Tak. Pogadam z ojcem na ten temat, a ty pogadaj z Jorge. Pewnie ci powie to samo. - i wyszła z pokoju a ja w sumie nie wiedziałam co się stało, ale powróciłam do pakowania i o dziwo przyszła do mnie Melisa i mi pomagała. Aż w końcu było pusto w pokoju - Ahh... - i się rozejrzałam
- W sumie mogę tutaj zrobić tymczasowo swój gabinet?
- Jasne i tak nim był. - zaśmiałam się
- Dziwnie mi będzie, no wiesz przyzwyczaiłam się do tego, że jesteś w mieszkaniu.
- Co wy macie? - zaśmiałam się - Mam telefon i w sumie mieszkam niedaleko, wiecie gdzie mam ciemnię.
- No tak, ale to nie to samo. - na co usiadłam obok niej i mnie przytuliła - Już będę tęsknić.
- Ja też, ale na pewno przez pierwszy tydzień będziemy wpadać. Obiadki i te sprawy. Chociaż nie, muszę nauczyć Jorge gotować, to mój plan.

Ale jednak ja byłam spakowana i moje rzeczy były już przeniesione do naszego mieszkania, ale Jorge się coś wlekł. Dlatego lekko zła poszłam do niego z rana. Drzwi otworzyła mi jego mama więc trochę z nią pogadałam i jak się okazało to, Jorge jeszcze spał. Dlatego postanowiłam iść go obudzić. I jeśli on ma zamiar ze mną spać tak rozwalony na łóżku to chyba trzeba będzie kupić dwa osobne, ale odsłoniłam żaluzję i od razu zaczął mruczeć.

- Witam. - i założyłam ręce na piersiach
- Corina? - ziewnął
- Tak, ale jak widać ty dobrze się bawisz.
- Śpię? - i się odwrócił na plecach
- To ja widzę, ty śpisz sobie tu, w domu a ja od rana już na nogach. Do śniadania obejrzałam dwa katalogi z łóżkami. - i usiadłam na jego - A ty nawet nie spakowany. Więc chyba dzisiaj sama spędzę dzień w mieszkaniu.
- Słucham?
- Mieliśmy być już spakowani, a z tego co mówiła mi twoja mama to nawet się za to nie zabrałeś. Spakowałeś jedynie kilka rzeczy i dałeś sobie spokój.
- Bo nie wiem tak na prawdę co ze sobą wziąć?
- To co jest najważniejsze. Bo na prawdę pomyślę, że nie chcesz ze mną mieszkać. Ja swoje rzeczy mam już w mieszkaniu więc zostaje mi tylko to rozpakować. Jakoś sobie poradzę bez nowego łóżka. Ba nawet obejdzie się bez ciebie. - mruknęłam i chciałam wstać, ale Jorge mnie przyciągnął do siebie
- Spakujemy się razem? Pomożesz mi?
- Teraz tak? Jak miałeś zrobić to sam? Ba miałeś nawet na to miesiąc.
- Czyli jesteś w takim humorze, że lepiej nie mówić o wakacjach we dwoje?
- Wakacjach? - i spojrzałam na niego jak na głupka
- No tak... mamy jeszcze wakacje, a raczej ja mam więc chciałbym gdzieś z tobą pojechać?
- A masz za co?
- No zostało mi jeszcze ze stypendium.
- Rozumiem.
- Boże Corina co znowu nie tak? - westchnął i usiadł prosto
- Co znowu nie tak? Zachowujesz się w tym momencie jak nie Jorge, którego znam. Wakacje, kiedy trzeba kupić coś do jedzenia, kilka rzeczy do mieszkania? I przypominam tylko, że to był twój pomysł, na który się zgodziłam i coraz bardziej zaczynam wierzyć, że to był błąd. Ale ok... chcesz wakacje to jedź, ja sama się wszystkim zajmę.

Zła, a raczej wściekła wyszłam z jego pokoju i na dole pożegnałam się z jego mamą i Carmen. Jeśli on ma zamiar zachowywać się tak jak teraz, czyli robić wszystko, aby opóźnić wspólne mieszkanie to niech tak ma. Zła pojechałam do mieszkania i zajęłam się rozpakowywaniem. Nie musiał ze mną mieszkać, poradzę sobie sama.

***
Wstałem z łóżka i zszedłem na dół gdzie spotkałem moją mamę i Carmen przy śniadaniu. Sam usiadłem obok i widziałem ten wzrok.

- No co?
- Sprzeczka? - zaśmiała się Carmen
- Corinie coś odwala. - mruknąłem - Przyszła z rana i już na mnie marudzi. Nie obudziłem się, a ta już gada.
- Dziwisz się jej? Z tego co ja słyszałam to mieliście się przeprowadzić zaraz po tym jak skończy szkołę. A wakacje zaczęły się już dwa tygodnie temu.
- Dokładnie i sama pomagałam jej przenieść kilka rzeczy do mieszkania, a ty jak nie spakowany tak do tej pory tu śpisz. - rzuciła moja siostra
- No ok, poprosiłem ją o pomoc to i tak zła wyszła.
- A co jej powiedziałeś?
- O wakacjach? Mam jeszcze trochę kasy więc moglibyśmy gdzieś pojechać.
- Synu jeśli masz ochotę się tak zachowywać to lepiej jej od razu powiedź, że nici z wspólnego mieszkania.
- Ale jak?
- Z tego co słyszałam to zachowujesz się trochę jak rozpieszczone dziecko, które musi pojechać na wakacje, a później wrócić sobie do domu i treningów. Pojedziecie na wakacje w innym terminie, teraz powinieneś raczej zanieść ostatnie pieniądze Corinie, iść z nią na zakupy i przeprowadzić się.
- Wyganiasz mnie?
- Chyba muszę.
- Albo chcesz jej złamać serce. - rzuciła Carmen a ja od razu zaprzeczyłem - Więc co ty tu jeszcze robisz?
- Macie rację, trzeba w końcu pokazać kto jest mężczyzną. - rzuciłem i tylko łapiąc za portfel poszedłem do mieszkania

***
Rzeczy w kuchni już wyciągnęłam i chciałam się przenieść do sypialni, aby zająć się ciuchami. Musiałam zrobić to w tym momencie bo za trzy dni zaczynają mi się sesję, a na dodatek mam umówione spotkanie z dziewczyną, z którą robiłam kiedyś sesję, a prowadzi bloga modowego i chciała mnie zatrudnić. Usłyszałam pukanie do drzwi więc zdziwiona poszłam zobaczyć kto to, ale nie spodziewałam się, że to Jorge. Tylko mu otworzyłam i nie zamierzałam nawet wpuścić.

- Przepraszam pewnie nie załatwi sprawy?
- Zdecydowanie nie. Ale wejdź. - i go wpuściłam idąc do sypialni
- Powinniśmy to razem robić.
- Ale robię to ja, bo z tobą czy bez ciebie będę tu mieszkać. - i otwierałam kartony
- Corina... - i do mnie podszedł - Przepraszam, zachowałem się jak palant. Ale nadal chce z tobą mieszkać i nie pojedziemy na wakacje. Może w późniejszym terminie, ale na pewno nie teraz.
- Co cię skłoniło?
- Rozmowa z mamą? W sumie to chyba mnie wygoniła z domu.
- Nie chce cię do niczego zmuszać. Możemy dalej się spotykać, a ty mieszkać u rodziców.
- Nie, nie i nie. Będziemy my, tutaj. I dlatego pomogę ci teraz się rozpakować.
- O nie. - rzuciłam - Pójdziemy do ciebie i pomożemy ci się spakować. - i rzuciłam bluzką do kartonu
- Tak jest. - i dał mi całusa którego odwzajemniłam - A możemy poczekać jeszcze chwilę? - i dalej mnie całował
- Nie. - zaśmiałam się - Najpierw się spakujemy, przewieziemy i wtedy możemy robić co chcesz. Nawet to. - i dałam mu całusa
- To idziemy. - i mnie pociągnął na co złapałam za klucze i wyszliśmy

Komentarze

  1. Facet zawsze i na zawsze pozostanie dzieckiem i Jorge jest tego idealnym przykładem :) Im zawsze trudno rozstać się z mamusią, co nie oznacza że nagle im się odwidziało poważniejszych kroków z ukochaną. Czasami trzeba za ucho ich pociągnąć :P Mam nadzieję, że teraz Jorge zachowa się tak, jak należy :)
    Jestem zaskoczona matką Coriny, która na swój pokręcony sposób pokazała ... matczyną twarz? Aż mnie to lekko zszokowało, choć w pozytywny sposób. Zmądrzała czy coś się za tym kryje? ^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

40.Uwielbiam kiedy się tak nakręcasz.

39.Długo nad tym myślałem, i postanowiłem zabrać cię do schroniska, abyśmy przygarnęli jakieś zwierzątko.

36. Jest jedyną osobą, która zna prawdę.