40.Uwielbiam kiedy się tak nakręcasz.


Granada

Przez dwa dni byłam bez Jorge, on wraz z Kevinem żyli w swoim świecie gdzie nie mogli się nagadać. Ja natomiast czas spędzałam z Albą, która również dużo mówiła, ale akurat to mi nie przeszkadzało. W sumie przez dwa dni naprawdę dużo zwiedziliśmy i po raz kolejny miałam dużo zdjęć, które tylko czekały na to, aby je opublikować, i wywołać. Ale po dwóch dniach Jorge wrócił do mnie, na co się śmiałam, ze jak porzucony przez kochankę mąż. Ale rozumiałam go, w końcu Kevin był dla niego najlepszym przyjacielem i nie widzieli się praktycznie przez rok. A rozmowy przez telefon to nie to samo, zwłaszcza w ich przypadku kiedy widywali się codziennie od dzieciństwa. Ale po spędzonych dwóch dniach w Granadzie postanowiliśmy pojechać autem do Costa del Sol, gdzie mogliśmy wylegiwać się na plaży. Właściwie to trochę się krępowałam, bo miałam mieć blizny na wierzchu, bo przecież nie będę chodzić cały czas w bransoletkach. W sumie to ze strojami pomagała mi Sara, która zabrała mnie na zakupy i to ja byłam jej klientką. Miałam ze sobą aż dwa bikini i jeden strój, i kiedy byliśmy na plaży to widziałam wzrok Jorge, więc chyba mu się spodobało moje bikini w tropikalny print. Kiedyś nie przejmowałam się tym co na siebie założę, ale kiedy zaczęłam obracać się w towarzystwie, które zna się na modzie to zaczęłam bardziej przejmować się tym, co akurat na siebie założę w danym dniu. Oczywiście Jorge się z tego śmiał, ale czasem sam chwalił moje wybory. W sumie to Alba z Kevinem nas zostawili na jakiś czas i poszli się przejść, więc my sami siedzieliśmy na naszych kocach.

- Podobają się wakacje?
- Tak. – zaśmiałam się – Dwa dni odpoczęłam w sumie od ciebie, ale jest fajnie.
- Musiałem się nacieszyć przyjacielem. Ale ładne bikini.
- Cieszę się. W sumie to starałam się, i aby nie było widać blizn. Co innego miało przykuwać wzrok. – westchnęłam
- Mówiłem ci coś. I nie ważne to, że masz blizny. Ważne to, jaka jesteś naprawdę. – dał mi całusa, którego odwzajemniłam i się w niego wtuliłam – To nasze pierwsze wspólne wakacje.
- Wcale nie. Przecież jeździliśmy na weekendy.
- Ale to nie to samo. – rzucił na co przewróciłam oczami – Wiem, ty podróżowałaś dużo w tym roku.
- Może i tak, ale to praca. To nie to samo jak jedziesz gdzieś wolny, gdzie nie musisz myśleć o tym, aby znaleźć odpowiednie miejsce na zdjęcia. Tylko po prostu zwiedzasz i cieszysz się chwilą, cieszysz się tym momentem kiedy po prostu widzisz ładny budynek i łapiesz za aparat i uwieczniasz to, tak aby na starość móc sobie przypomnieć. – a on zaczął się śmiać – No co?
- Uwielbiam kiedy się tak nakręcasz.
- No papużki, a wy z czego się tak śmiejecie? – usłyszeliśmy za sobą Kevina więc podnieśliśmy głowy
- Ahh tak o. – uśmiechnął się Jorge – A ty co już z telefonem? – zawołał do Alby a ona miała tajemniczy uśmiech
- Ahh tak tylko sobie patrzę na wasze zdjęcie. – i rzuciła nam telefon i widziałam nas wtulonych w siebie i jak Jorge się śmiał a ja gestykulowałam coś mówiąc
- Idealne, więc sobie je pożyczę. – i wysłał na swój telefon a ja tylko widziałam jak on wrzucił je na swoje konto – I pięknie, kolejne zdjęcie do pochwalenia się.

W sumie to już od dawna nie przejmowałam się tym, ze Jorge wrzucał zdjęcia na swoje konto. Nawet musiałam przyznać, że był w tym całkiem dobry. Miałam dobrego ucznia, który brał moje wskazówki do siebie i jego zdjęcia miały swój klimat. Nawet raz dodał moje zdjęcie z aparatem i podpisał, że to dzięki mnie jego zdjęcia są tak dobre bo ma mistrza od którego może się uczyć sztuczek. Rozśmieszył mnie tym, i to bardzo. Ale było mi z drugiej strony bardzo miło. Ale wieczorem postanowiliśmy iść na imprezę, więc się wyszykowałam w świeże rzeczy i byłam gotowa. Postanowiłam napić się drinka i w sumie z jednego zrobiły się cztery. Ale przez to na drugi dzień cierpiałam. W sumie było mi naprawdę wstyd, ale siedziałam wieczorem na balkonie i delektowałam się świeżym powietrzem, aż zobaczyłam Albę z herbatą.

- Jak się czujesz? – uśmiechnęła się do mnie i złapałam za kubek
- Bywało lepiej. Przesadziłam wczoraj i teraz są tego skutki. – westchnęłam
- Jorge mi powiedział. – rzuciła speszona i sama usiadła obok – O tym dlaczego mieszkasz w Hiszpanii. I twoich problemach.
- Powiedział wam, a swoim rodzicom nie. – rzuciłam wpatrując się w widok
- Dowiedzieliśmy się dzisiaj rano. Naprawdę przejął się tym, że pozwolił ci wypić tak dużo. Przestraszył się, że może coś ci się stać.
- Wiem o tym, a mi jest wstyd. – westchnęłam – Kiedy byłam młodsza to piłam, i sama wymiotowałam na drugi dzień w domu. Matka nawet nie wiedziała, że cierpię aż tak w łazience. I omijam szkoły, zwłaszcza pierwsze zajęcia. Później szłam na kacu. Albo i wstawiona, też się zdarzało. – rzuciłam – A wczoraj… wypiłam za dużo i mój chłopak był tego świadkiem.
- Wstydzisz się tego, że widział cię w takim stanie w łazience. – uśmiechnęła się do mnie a ja westchnęłam tylko – Doskonale cię rozumiem, każdy ma chyba ten wstyd w sobie, ale uwierz mi, że to minie. Wiem coś o tym, bo jestem z Kevinem już kilka lat. Widział mnie w takiej sytuacji, nawet kiedy byłam załamana bo myślałam, ze wpadłam. Kiedyś zrobiliśmy to po jednej z imprez, byłam w sumie na małym haju i nie użyliśmy gumki. Byłam wtedy załamana. – westchnęła – Ale mimo wszystko jesteśmy razem.
- W sumie to cieszę się, że tutaj jestem. W Portugalii byłam sama, a tutaj odnalazłam chłopaka, przyjaciół, pracę, jakiś cel w życiu, odzyskałam kontakt z ojcem i zyskałam cudowną macochę. Która nawiasem mówiąc też jest moją przyjaciółką.
- Pogadaj z Jorge. Możecie nawet iść na spacer. – puściła mi oczko
- Nie trzeba. Zresztą nie dam rady chyba dzisiaj gdziekolwiek iść. Za to dziękuje za herbatę, jest mi zdecydowanie potrzebna.
- Twoja ulubiona. – zaśmiała się – Jorge od razu nam napisał, że jesteś smutna kiedy nie ma twojej herbaty.
- A wy co o mnie plotkujecie? – i dostałam jego bluzę za którą podziękowałam
- Twoja ukochana ci powie. – puściła nam oczko i zostawiła nas samych
- O co jej chodziło? I jak się czujesz? – oparł się o balustradę, a ja ubrałam jego bluzę
- Jest już lepiej. – wstałam i stanęłam obok niego – I wiem, że cię nastraszyłam. Nie chciałam, ale po prostu się zapomniałam i teraz tego żałuję. I się wstydzę… pewnie mieliście plany a ja je zepsułam i to czym? Kacem.
- Wiem, że się wstydzisz. W sumie kolejny pierwszy raz, i dobrze, że mnie Alba zmieniła.
- To nie jest seksowny widok co? – a on pokiwał głową, że mam racje – Nie chciałam nigdy do tego wracać. No wiesz.. do bycia taką dziewczyną co pije i później cierpi z tego powodu.
- Wiem o tym. – przytulił mnie do siebie więc sama się wtuliłam w jego klatkę piersiową i czułam jak delikatnie głaszczę mnie po plecach

&&&

Porto

Mimo tego, że mieszkaliśmy w moim rodzinnym domu to jednak częściej bywaliśmy na mieście. Pokazywałam mu wszystko co ważne. Właśnie stałam na środku czekając na mojego chłopaka, który poszedł gdzieś, po coś i poczułam czyjeś dłonie na moich oczach. Myślałam, ze to Jorge, ale usłyszałam zupełnie inny głos. Więc od razu się odsunęłam i zobaczyłam jedyną osobę, której się nie spodziewałam.

- No co ty, zapomniałaś już kim jestem. – zaśmiał się Aldo, mój eks chłopak
- Hej Aldo. Jak widać ty się nic nie zmieniłeś.
- Ty owszem, nowa fryzura, nowy styl. – zjechał mnie wzrokiem – Ale wróciłaś? Nie powiem, zniknęłaś tak nagle. Nikt nie wiedział co z tobą.
- Wyjechałam.
- I wróciłaś? – a ja od razu zaprzeczyłam – Ej, ej co z tobą maleńka.
- Nie przeszkadzam? – usłyszałam Jorge, więc się do niego uśmiechnęłam
- Nie, możemy już iść dalej. – rzuciłam po hiszpańsku a Aldo od razu złapał mnie za ramię – Ej!
- Co to kurwa jest? – warknął – Wyjeżdżasz bez słowa, i wracasz z jakimś hiszpańskim gogusiem? Nawet zemną nie zerwałaś, ciekawe czy on o tym wie, że posuwa zajętą dziewczynę. – na co się wyrwałam
- Wystarczy pomyśleć. Jeśli się nie odzywałam to chyba wiadome jest, że równa się to ze zerwaniem. I wcale nie marudź, sam posuwałeś inne będąc ze mną. Więc nie masz się o co burzyć w tym momencie. I lepiej zostaw mnie, bo inaczej porozmawiamy. – złapałam Jorge za dłoń i w sumie go pociągnęłam siła przed siebie
- Kto to? – warknął jeszcze się odwracając
- Przeszłość. – rzuciłam i kiedy znaleźliśmy się z dala od Aldo to poczułam pierwsze łzy w oczach i po prostu się rozpłakałam z bezsilności
- Ej Corina. – od razu mnie przytulił mocno na co się w niego wtuliłam – Już, jestem przy tobie. Przeszłość jest już dawno za tobą.
- Właśnie nie wiem czy jest za mną.
- Jest. – wytarł mi łzy w policzków – Przyjechałaś do domu… ale nie sama. Masz mnie, i obronię cię przed ciemnymi stronami.
- Wiesz, że to mój były, który wciągnął mnie w to całe towarzystwo.
- Zdałem sobie z tego sprawę. – westchnął – Ale teraz wpadłaś w inne towarzystwo. W takie, które cię lubi za to jaka jesteś, i za to, że jesteś. Lubią taką Corinę, którą poznali a którą ja pokochałem całym sercem.
- Jorge Orti. – szepnęłam a on na mnie spojrzał – Jeśli nie przestaniesz tak mówić, to ci się oświadczę tu i teraz. – zaśmiałam się mimo łez na co on sam wybuchnął śmiechem
- Może zróbmy to tak jak mówi tradycja, że to facet oświadcza się dziewczynie, co? – na co pokiwałam głową
- Ale nie teraz co? – a on znowu się zaśmiał i zauważył, że nie ma nawet pierścionka – Nie chce pierścionka, chcę ciebie.
- Będziesz miała i to, i to. – dał mi całusa, którego odwzajemniłam – Ale naprawdę byś chciała, mimo tego, że mój los jest niepewny i nie wiem czy zostanę na całe życie w Saragossie?
- No cóż, jestem fotografem. – wzruszyłam ramionami z uśmiechem – Lubię podróżować i poznawać nowe miejsca.
- W takim razie… Corina Quinto… czy zostanie panienka moją żoną w przyszłości? I wyjedzie na koniec świata?
- Nawet w przepaść. Wszędzie, byle z tobą. – szepnęłam na co od razu okręcił mnie dookoła naszej osi i od razu nasze usta złączyły się w pełnym namiętności i miłości pocałunku

&&&

I w taki sposób, kolejna historia dobiegła końca. :)

zapraszam jednak na

https://find-a-home-out-there.blogspot.com

Komentarze

  1. I można rzec, że żyli długo i szczęśliwie ^^ a przynajmniej można się tego domyślić. Nie ma to jak oryginalne oświadczyny - nie oświadczyny. Zresztą, najważniejsze że padła pozytywna odpowiedź :) Corina nawet nie spodziewała się, że przeprowadzka do Hiszpanii okaże się strzałem w dziesiątke i odmieni jej życie na lepsze. A co najważniejsze, czekała tam miłość jej życia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

39.Długo nad tym myślałem, i postanowiłem zabrać cię do schroniska, abyśmy przygarnęli jakieś zwierzątko.

7. Powodzenia z sadystą.

16. Nie zadałem ci nigdy pytania... czy było warto?