33.To są nasze pierwsze wspólne święta i wspólne prezenty.
Jak się okazało miałam
jechać do Irlandii z Alex bo mi zaproponowałam, więc w sumie ten pomysł mi się
podobał. Tyle tylko, że to miało być prawie przed samymi świętami, więc trzeba
było zakupy zrobić o wiele szybciej. Dziś był szary i dosyć zimny poranek, a Sunny
nie chciał tak szybko wracać do mieszkania więc myślałam, że tyłek mi odpadnie
od tego zimna. Ale wróciłam do środka i zaparzyłam nam kawę i robiłam
śniadanie, kiedy przebudził się Jorge. Wczoraj był na piwku z kolegami z
drużyny, a dzisiaj miał na późniejszą godzinę na trening. Uśmiechnęłam się do
niego i podałam kubek.
- No to co? Dzisiaj
zakupy?
- Tak. - i postawiłam
kanapki na stole - Jeśli dalej masz ochotę. - zaśmiałam się - Bo jak nie, to
wezmę Carmen, albo Melisę.
- Kuszące. - a ja tylko
na niego spojrzałam krzywo - Ale mogę iść. Zdecydowanie.
- To są nasze pierwsze
wspólne święta i wspólne prezenty. - zauważyłam - Ale nie mogę cię zmusić, więc
jeśli nie chcesz iść to nawet sama sobie pójdę.
- No już dobrze, nie
gniewaj się.
Ale nic nie
powiedziałam, a jedynie poszłam do sypialni po rzeczy i wzięłam szybki
prysznic. Miałam dzisiaj dwie sesje umówione na rano, więc się wyszykowałam i
wyszłam z mieszkania bez słowa. Czasem mnie na prawdę Jorge denerwował i ja na
pewno nie będę go zmuszać, jeśli nie chce iść ze mną to sama sobie pójdę, w
końcu to nic strasznego, najwyżej kupię nie to co trzeba dla jego rodziców, i
coś nieodpowiedniego. Ale kiedy byłam na drugiej sesji to dostałam sms'a od
Jorge o której i gdzie się spotykamy. Odpisałam mu jedynie, że nie wiem o
której skończę. Ale po sesji postanowiłam zanieść wszystkie rzeczy do ciemni, i
jeszcze trochę zostałam popracować, choć wiedziałam, że mam na to czas bo
zazwyczaj dawałam sobie tydzień, ale nie bardzo mi się spieszyło do domu.
Wybrałam dziesięć najlepszych zdjęć do wywołania, a resztą zgrałam na płytkę.
Zawsze tak robiłam. Nim się obejrzałam to była już dwudziesta więc tylko
westchnęłam i wróciłam do domu. Z zakupów nici, ale i tak Jorge nie miał ochoty
iść więc mogłam z zakupami uporać się jutro. Tyle tylko, że nie przypuszczałam,
że w domu czeka na mnie mała awantura. Tylko przekroczyłam próg, a Jorge od
razu na mnie naskoczył.
- Gdzie byłaś?
- Pracowałam nad
zdjęciami.
- A zakupy? Byliśmy
umówieni na dzisiaj!
- Przecież nie chciałeś
iść, więc wolałam zająć się pracą, a zakupy zrobię sobie jutro.
- Powiedziałem jedynie
kuszące! Do jasnej cholery, specjalnie ustawiłem sobie czas tak aby iść z tobą
na te pieprzone zakupy, a ty co? Siedziałaś sobie w ciemni.
- Nie krzycz na mnie!
Jeszcze nawet nie zdążyłam ściągnąć kurtki, a ty już na mnie naskakujesz.
- Bo mnie wkurwiłaś!
- To trzeba było iść
sobie na zakupy. - mruknęłam i zawołałam Sunniego - Idę na spacer z psem, a ty,
zajmij się sobą i mnie nie denerwuj. - i wyszłam z mieszkania
Pochodziłam z Sunny z
godzinkę, aż zmęczona i zmarznięta wróciłam do mieszkania, w którym Jorge grał.
Nic nie powiedziałam, tylko poszłam do sypialni. Przebrałam się w piżamę i
położyłam. Zrobiłam sobie listę co mam wziąć ze sobą do Irlandii i co muszę
dokupić. Zmęczona poszłam spać. A kiedy się obudziłam to nie było nikogo w
mieszkaniu. O dziwo Sunny był już na spacerze, więc zrobiłam sobie śniadanie i
siedząc na kanapie sprawdzałam e-maile, miałam o dziwo dwie propozycje sesji,
więc sprawdziłam w kalendarzu i odpisałam na wiadomości, dodałam nowe na
stronę. A do tego zrobiłam ogólny konspekt nowej strony, którą miała mi Alba
pomóc zrobić. Odpisałam jej na email i stwierdziłam, że pora iść się wykąpać i
wyszykować na miasto. Ale musiałam umyć głowę, więc zanim mi wyschły to
wyciągnęłam walizkę i spakowałam te rzeczy, które chciałam ze sobą zabrać, ale
wiedziałam, że nie będę ich nosić tutaj do tego czasu. W końcu to tylko dwa dni
do wylotu. Zostawiłam walizkę na łóżku i ubrałam się w ciepłe rzeczy. Wyszłam
zadowolona i nie powiem, ale trochę tego miałam w planach. Nawet nie
wiedziałam, że mi się wszystko kończy. Kupiłam wszystko co było mi potrzebne, a
do tego prezenty dla Melisy, ojca i mamy. Do tego kupiłam coś dla Alby i
Carmen. Obładowana wróciłam do domu, ale jeszcze wstąpiłam do sklepu i kupiłam
sobie słodkości i picie. Wróciłam do domu i zdziwiło mnie to, że nikogo w nim
nie ma. Ale zrobiłam sobie ulubioną herbatę i dopisałam ją do listy zakupów i
wróciłam do sypialni, gdzie o dziwo moja walizka leżała w kącie rzucona byle
jak. Więc chyba Jorge się wkurzył i nie wiedziałam o co mu chodzi, ale od nowa
ją przyciągnęłam na łóżko i pakowałam wszystko. Zamknęłam ją dokładnie i
pozostało mi jedynie spakowanie podręcznego, ale wolałam się zająć tym dopiero
jutro. Dlatego przebrałam w ulubioną piżamkę i siedziałam na łóżku pakując
prezenty. Uporałam się z tym dopiero po godzinie i Jorge dalej nie było więc
zamknęłam drzwi i poszłam spać. Kiedy się przebudziłam to Jorge spał w
najlepsze obok mnie i mocno mnie trzymał w pasie, tak, że nie mogłam się nawet
przewrócić na drugi bok. Więc jedynie go kopnęłam i o dziwo się obudził.
- No nareszcie. -
westchnęłam i usiadłam
- Dlaczego mnie
kopiesz?
- Bo trzymałeś mnie za
mocno i nie mogłam nawet się przekręcić.
- Mogłaś mnie obudzić.
- Ciekawe jak?
- Corina co się dzieje?
- westchnął i sam usiadł na łóżku - Od dwóch dni między nami jest kiepsko.
- Nic.
- Przecież widzę.
Powiedziałem kuszące, a ty od razu, że nie chce iść z tobą na zakupy i jak widzę
poszłaś sama. Do tego nie ma cię w domu, a jak już jesteś to nic nie mówisz.
- A ty? Gdzie wczoraj
byłeś?
- W domu, wróciłem po
treningu, ale na łóżku leżała spakowana walizka, a ciebie nie ma. Co miałem
sobie pomyśleć? Spakowana walizka, brak słów... wyprowadzasz się?
- Jadę do Irlandii. Na
cztery dni jak mówiłam i wracam, ale kupiłam wczoraj prezenty dla mojej strony
i dla Alby i Carmen.
- Mieliśmy robić to
razem.
- Mieliśmy, ale plany
się zmieniają. - a Jorge jedynie złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie
- Przepraszam, że od
razu na ciebie naskoczyłem. Nie powinienem krzyczeć.
- Racja.
- Ale nie lubię jak
mnie od siebie odsuwasz. Sama wszystko robisz. - a ja jedynie spuściłam głowę -
Wiem, że lecisz do Irlandii, będę tęsknić i jestem wściekły, że polecisz tam w
takiej atmosferze. - na co westchnęłam a on się do mnie przysunął - Chodź tu do
mnie. - i mnie przytulił - Pójdziemy dzisiaj na zakupy, tylko my i zrobimy
ostatnie zakupy. A do tego zjemy wspólny obiad, a jutro odprowadzę cię na pociąg.
- Przepraszam. -
szepnęłam a on jedynie mruknął coś pod nosem i mnie pocałował co odwzajemniłam
- Ale nie musiałeś rzucać mojej walizki w kąt.
- Byłem zły, a na
dodatek Sunny sam coś marudny był. Nie zauważyłaś, że za długo na dworze
przesiaduje?
- Tak. No, ale ty nie
musisz iść na trening?
- Mam przerwę kochanie?
- zaśmiał się - Dlatego też, pójdziemy do kuchni teraz, zrobimy pyszne
śniadanie a później spacer z psiakiem i prysznic, no i na zakupy.
- Prysznic razem i
spacer z psiakiem też? - i na niego spojrzałam
- Jeśli chcesz. -
zaśmiał się a ja go jedynie uderzyłam w klatkę piersiową
Ale poszliśmy do
kuchni, gdzie zrobiłam kakao i płatki, chociaż Jorge poszedł szybko pod
prysznic. Zjedliśmy słuchając wiadomości i sama postanowiłam posprzątać, a on
poszedł na spacer z psiakiem, i byli trochę długo więc sama wzięłam prysznic i
się ubrałam, a także podłączyłam wszystkie sprzęty do ładowarek. Wzięłam listę
zakupów i byłam gotowa na dzień z Jorge. Najpierw obraliśmy kierunek na
prezenty, jeśli ja miałam problem to ten był jednym wielkim problemem. Nic mu
nie pasowało, aż w końcu zrobiłam obrażoną minę i szło nam zdecydowanie lepiej.
Po zakupach postanowiliśmy iść do supermarketu i kiedy targaliśmy te zakupy to
od razu mu zapowiedziałam, że w domu wypełniamy papiery do prawka. Ale jak na
złość w windzie spotkaliśmy Irene, która nie bardzo mi się podobała. Ale cóż
zrobić, trzeba było się pogodzić z tym, więc przeglądałam pocztę. Oni sobie w
najlepsze o czymś rozmawiali więc otworzyłam drzwi i się pożegnaliśmy.
- Nie lubisz jej co?
- Nooo... - zaśmiałam
się i wyciągałam zakupy
- I nie rozumiem
dlaczego, jest miła.
- I ładna.
- Ej, ej lecisz na
naszą sąsiadkę.
- Ha, ha. - i go
zdzieliłam pudełkiem - Tylko mówię co widzę.
- A ja ci powiem, że
znam o wiele ładniejszą dziewczynę od niej, i nawet widziałem ją nago.
- Jorge! - i
usłyszeliśmy dzwonek do drzwi - Otworzę. - i poszłam to zrobić i o dziwo za
drzwiami stała Melisa - Hej?
- Hej, hej. Wpadłam nie
w porę? - zaśmiała się
- Nie, ale dopiero co
wróciliśmy z zakupów, wchodź. - i ją wpuściłam
- O hej. - przywitał
się Jorge
- Witam, witam. Nie
przeszkadzam co?
- Właściwie to mieliśmy
zrobić obiad, wiesz jutro jadę do Irlandii.
- No to ja się nim
zajmę, a wy sobie tu poplotkujcie. - i poszedł do kuchni na co zdziwione na
siebie spojrzałyśmy
- Możesz mi go
wypożyczyć? - zaśmiała się - A właśnie, nie powiedziałam dlaczego tak na prawdę
przyszłam. - na co potwierdziłam a ona pomachała mi katalogiem z sukniami
ślubnymi
- Ooo! - i zadowolona
usiadłam na sofie, a Jorge przyniósł nam sok - No to mamy trochę do szukania.
- Dokładnie, moja
świadkowa jest zajęta czymś innym, a twój ojciec nie chce abyś porobiła nam
zdjęć.
- Dlaczego? Zrobię wam
świetną sesję. - oburzyłam się
- Dlatego chce was
zaprosić na kolację i abyś mu wybiła z głowy te jego chore pomysły.
- Z miłą chęcią
przyjmiemy zaproszenie, choć nie wiemy kiedy mamy przyjść na kolacje, zwłaszcza
że rodzice Jorge robią na dwudziestą.
- Normalnie, na
dwudziestą drugą bo i my idziemy do moich rodziców. - na co się uśmiechnęłam -
A teraz sukienka i uciekam bo widzę, że pewnie chcecie w samotności zjeść
ostatni obiad przed twoim wylotem.
- No tak. Mieliśmy
drobne sprzeczki, a nie lubimy jak się rozstajemy na kilka dni chociaż w złej
atmosferze.
Ale jednak zrobiłyśmy
rozeznanie i umówiłyśmy się na zakupy po nowym roku. Pożegnaliśmy się z Melisą
i poszłam zobaczyć co wyczarował, ale nie chciał mi pokazać, tylko kazał
otworzyć wino. Nie powiem, ale mnie to zdziwiło i to bardzo, ale otworzyłam i
nalałam nam do kieliszków. Przyniósł obiad i aż zamruczałam, bo wyglądało
apetycznie i zapewne smakowało. I miałam rację, mój chłopak był już dobry w te
klocki, a kto by pomyślał, że tak będzie, zwłaszcza, że nie potrafił nic
ugotować. Ale jednak pozmywałam, aby nie było, że nic nie robię i usiedliśmy
razem na kanapie, gdzie wypełniliśmy nasze dokumenty i Jorge miał je jutro
zanieść.Korzystając z okazji, że poszedł z psiakiem na spacer to sama
spakowałam swoją torbę podręczną i jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko
zapakowałam do walizki. Bo jednak to zima i nie chciałam zamarznąć. Jorge
wrócił więc się do niego uśmiechnęłam a on westchnął.
- No co?
- Nie lubię jak wyjeżdżasz. Jest tu wtedy tak pusto.
- Ale muszę, mamusia
musi zarabiać. - i pogłaskałam psiaka - Zresztą to tylko cztery dni i słyszałeś
o świętach?
- Tak i powiem mamie. -
uśmiechnął się do mnie - A o której macie pociąg? - a ja dostałam właśnie sms'a
- Hmm w sumie nie
musisz mnie odprowadzać, bo przyjedzie po mnie Alex z bratem, odwiezie nas na
lotnisko.
- No to miło. Nie
będziecie się musiały z walizkami męczyć.
- Racja. Dlatego możesz
sobie spać.
- Jak miło.
Ale jednak
postanowiliśmy obejrzeć film i trzeba było iść spać. Rano Jorge się nie
obudził, więc i ja w ciszy wszystko robiłam, ale kiedy dostałam sms'a od Alex,
że już są na dole to tylko pożegnałam się z psiakiem i dałam buziaka Jorge,
który otworzył oczy. Wyszłam z mieszkania i wsiadłam do windy, ale zaraz
pojawiła się Irene. Uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.
- Wakacje?
- Praca. - zauważyłam
- Ooo i to przed
świętami?
- Tak, nie wybiera się
okresu.
- Rozumiem, ale
powodzenia i miłej zabawy.
- Jak zawsze. -
uśmiechnęłam się i wyszłam z windy, gdzie od razu przywitałam się z Alex i jej
bratem i pomachałam Jorge, który stał w oknie
- To ta sąsiadka?
- Noo, Jorge uważa, że
to i tak nic nie znaczy, że sama zauważam, że jest ładna.
- Bo jest. - zauważył
Javi - Musi ten twój chłopak być albo ślepy, albo zakochany w tobie, albo
dobrze kłamie.
- To niech robi tak
dalej, ja nie chce z jego ust słyszeć, że mamy gorącą sąsiadkę.
- Sama się nakręcasz,
na prawdę. - zauważył i w sumie dało mi to dużo do myślenia
To oczywiste, że Corina się nakręca i niepotrzebnie zaczyna takie tematy z Jorge bo nie daj Boże chłopak powiedziałby o słowo za dużo, np. przyznałby (obiektywnie) że ich sąsiadka jest atrakcyjna, a dziewczyna zrozumiałaby automatycznie, że mu się podoba i na nią leci. Ogólnie ich ciche dni były trochę przesadzone i uważam, że większą winę ponosi dziewczyna. Ok, Jorge też poniosło, ale z jednej strony mu się nie dziwię. Nie powiedział też nic strasznego, żeby aż tak się obraziła. A ogólnie wiadomo, że facetom takie wypady się nie podobają i zawsze będą marudzić. Zresztą nie padło pomiędzy nimi stwierdzenie, że jednak wspólne zakupy są oficjalnie odwołane. Mimo marudzenia on i tak się na nie nastawił, a ona go olała. Nie fajnie bo sama miała pretensje. Więc po cóż się obrażać o takie pierdoły, które prowadzą do większych nieporozumień ^^
OdpowiedzUsuń