35. Myślę, że nie powinnaś nosić mokrych rzeczy.
Święta minęły nam w
bardzo przyjemnej atmosferze, zwłaszcza kiedy weszłam do domu rodzinnego Jorge
i jego mama mnie przytuliła bo wiedziała już, że nie ma z nami psiaka i mi
opowiadała jak to ona przeżyła w dzieciństwie taki moment. Tak samo było u mnie
w domu. A wszyscy byli szczęśliwi z prezentów, jak i my byliśmy zadowoleni, bo
jak się okazało nasi rodzice sobie pogadali za naszymi plecami i dostaliśmy z
Jorge kasę na samochód. Ale właśnie wracałam z kolejnej sesji z Alex i byłam prze szczęśliwa. Nie przypuszczałam, że mogła coś takiego zrobić dla mnie. Na
dodatek moje wyniki z egzaminu właśnie przyszły, więc bałam się je otworzyć.
Wchodziłam na nasze piętro z kopertą praktycznie przy nosie i weszłam do środka
gdzie Jorge urzędował w łazience. Ściągnęłam wszystko i czekałam na niego.
- Już jesteś? - a ja pokiwałam głową - A to co?
- Moje wyniki.
- I co? - i od razu do
mnie przyszedł
- Nie wiem, boję się je
otworzyć.
- No daj spokój. - i
sam wziął kopertę i ją otworzył a ja aż zamknęłam oczy - Brawo! - i mnie
przytulił - Kochanie zdobyłaś same piątki.
- C-co?
- Zdałaś z świetnym
wynikiem, gratuluje. - i mnie okręcił dookoła
- Ej, ej jesteś cały
mokry. - zaśmiałam się i chciałam zejść ale on mnie przytrzymał mocniej -
Jorge!
- No co? Myślę, że nie
powinnaś nosić mokrych rzeczy. - i ściągnął ze mnie bluzkę a ja się od razu
zasłoniłam - No co ty robisz? - i złapał za moje dłonie wykręcając je do tyłu -
No idealnie.
- Wcale nie jest
idealnie, ty mnie najnormalniej w świecie rozbierasz.
- Yhym. - zaśmiał się -
Ale mam w tym pewien plan. - na co zdziwiona spojrzałam, a on podniósł mnie
ponownie i zaprowadził do łazienki i nim się ogarnęłam to byłam już cała mokra
pod prysznicem - Idealnie. - zaśmiał się a ja go ochlapałam - Skarbie, ale ja
mam jedynie ręcznik
- A ja jestem cała
mokra!
- Wiem. - zadowolony
dobrał się do moich spodni i byłam tylko w mokrej bieliźnie - Idealna.
- Ty zboczeńcu. - i
złapałam jego ręcznik co miał w pasie i uciekłam z nim do sypialni
- Corina! - zaśmiał się
i przybiegł za mną, a że wcześniej zabrałam wszystkie ręczniki do prania to nie
miał czym się zakryć
- No i co? Zabawa tak
bardzo ci się podoba?
- Nie mam czego
ukrywać. Zresztą ty też, i tak wszystko widzę.
- Bo przez ciebie
jestem cała mokra.
- Ale podobała ci się
ta zabawa. - i mnie objął w pasie - Widzę ten błysk w twoich oczach. - i
przegryzł mi dolną wargę na co zamruczałam - Widzisz. - i mnie popchnął na
łóżko - Ciekawe czy ci się spodoba ta druga.
Leżałam owinięta tylko
w prześcieradło bo reszta była porozwalana po pokoju i śmiałam się w głos z
kawału Jorge. I delektowałam się tym, że masował mi stopy. Nasze popołudnie
było cudowne, ale musiało się skończyć bo Jorge szedł na drugi trening. Ja sama
ogarnęłam sypialnie i ubrałam się w świeże rzeczy. Tyle tylko, że jak się
okazało miałam sesję za dwadzieścia minut. Zła się zbierałam jak najszybciej i
wybiegłam z mieszkania. Byłam spóźniona zaledwie pięć minut, ale czułam się
jakbym przebiegła maraton. Moja kondycja nie była w najlepszym stanie. Ale robiłam
jej zdjęcia i trochę tego było, zwłaszcza, że zapłaciła za większą sesję.
***
Wróciłem po treningu do
domu i o dziwo nie było nikogo, szukałem w swojej torbie kluczy i jak na złość
nie mogłem ich znaleźć. Wywaliłem praktycznie wszystko na korytarz, a kluczy i
tak nie było. Zły schowałem wszystko i usiadłem na schodach. Bo w końcu co
mogłem zrobić? Oprócz tego, że zadzwonić do Coriny kiedy wróci, i niestety
telefon został też w mieszkaniu bo słyszałem jej dzwonek. W pewnym momencie
jednak ktoś wchodził po schodach i myślałem, że to może Corina, ale była to
nasza sąsiadka, Irene. Tylko się do niej uśmiechnąłem.
- A ty co? - zaśmiała
się
- Zapomniałem kluczy, a
nie wiem kiedy wróci Corina.
- No to zapraszam do
siebie. Co będziesz tak na schodach siedzieć?
- Dzięki. Bo muszę
skorzystać z łazienki. - westchnąłem
Wyszedłem z łazienki i
o dziwo czekał na mnie już kubek kawy. Podziękowałem i usiadłem na przeciwko
niej w salonie.
- A tak poza tym to
czym się zajmujesz?
- Jestem piłkarzem.
- Ooo, w sumie
obstawiałyśmy z koleżanką jaki sport, bo widziałyśmy cię z torbą treningową.
Biegasz i jeździsz na rowerze.
- No tak. - zaśmiałem
się - Ponoć to już mój nałóg. Jak mieszkał tu jeszcze mój kumpel to razem
jeździliśmy na trening, a raczej się ścigaliśmy.
- No tak, ja tylko
chodzę na siłownie. - zauważyła a ja mimowolnie zjechałem ją wzrokiem - Czasem
też na basen, ale Sandra nie lubi pływać więc nie chce mi się chodzić
regularnie samej.
- W sumie mógłbym się
wybrać, dawno nie byłem na basenie.
- W takim razie
zapraszam. - zaśmiała się na co się do niej uśmiechnąłem
- Może w tym tygodniu?
Hmm w piątek? Corina i tak na weekend jedzie do Barcelony.
- Jasne. Ale znowu
gdzieś wyjeżdża?
- Praca. - westchnąłem
- Chociaż to tylko weekend, gorzej jak w tygodniu gdzieś jedzie. Bo w weekendy
mam mecze.
- No tak. Ja tam bym
nie mogła co chwilę gdzieś wyjeżdżać.
- Każdy jest inny. -
zaśmiałem się - No ale chyba czas sprawdzić czy Corina już wróciła.
- Nie idź jeszcze. Tak
fajnie nam się gada.
- No tak. Ale czas też
na kolację, i muszę wyprać rzeczy na jutro. - i wstałem z kanapy - Dzięki za
kawę.
***
Wróciłam do domu i
zobaczyłam, że Jorge dzwonił do mnie a na dodatek jego klucze były na stoliku.
No tak, pewnie zbierał się tak szybko jak ja i zapomniał o nich. Wyciągnęłam z
lodówki produkty na obiad i zaczęłam gotować, kiedy usłyszałam jak wchodzi do
środka. Przywitałam się z nim i wrzuciłam ryż do garnka.
- Mmm ale pachnie.
- A ty gdzie się
podziewałeś jak kluczy nie wziąłeś?
- U Irene bo
przygarnęła mnie po tym jak siedziałem na schodach.
- Rozumiem.
- Ale tylko piliśmy
kawkę. Nic więcej.
- Nie tłumacz się. Ale
właśnie bo nie zdążyłam się pochwalić.
- Jeszcze jakieś dobre
newsy?
- Oczywiście. Właśnie
patrzysz na fotografa gazety, która robi wywiad z Alex i będzie moje zdjęcie na
okładce! - pisnęłam
- Słucham?!
- Alex mi to załatwiła.
Bo powiedziała, że i tak im się podobają moje zdjęcia, a ona woli mnie.
- Jej gratuluje! - i
mnie znowu okręcił dookoła - A gdzie będziecie robić zdjęcia?
- Tutaj w mieście.
Muszę znaleźć coś super.
- To w takim razie
przejdziemy się na spacer co?
- Ooo jestem za. -
uśmiechnęłam się - A i dostałam e-mail. Zaczynam kurs na prawko w następnym
tygodniu a ty?
- Nie wiem? - zaśmiał
się - Muszę sam sprawdzić. Ale może pójdziemy jutro na spacer?
- Jutro? Nie bardzo,
mam sesję, pracuje u ojca, a później mam wizytę u lekarza.
- U lekarza?
- No kontrolne badania.
Oby nic nie wykazały, nie mam zamiaru znowu lecieć na lekach.
- Oby, ale kiedy
jedzonko?
- Za jakieś dwadzieścia
minut. Możesz za ten czas zapłacić rachunki bo nie miałam czasu rano.
- Ok. - uśmiechnął się
i poszedł do salonu
***
Sesja jak zawsze
przebiegła bardzo szybko i musiałam iść do kliniki, aby trochę popracować. Od
tygodnia pracował u nas nowy lekarz, który był prosto po studiach i nie powiem,
bardzo przystojny i sympatyczny. Mój ojciec przygarnął go pod swoje skrzydła
więc chcąc nie chcąc musiałam z nim spędzać dużo czasu. Kiedy mój tato
przychodził na przerwę pogadać to i on przychodził. Ale kiedy byłam w socjalnym
to dziwnie się czułam. Było mi słabo,a do tego czułam jakby serce miało mi
zaraz wyskoczyć z piersi. Oczywiście jak to bywa mój ojciec wpadł w panikę, a
Javier zadzwonił po pogotowie. Zabrali mnie do szpitala i miałam milion badań.
Leżałam na łóżku bo woleli mnie zostawić sobie na obserwacji i niesamowicie się
nudziłam. Tyle tylko, że w pewnym momencie na salę otworzyły się drzwi i wszedł
Jorge.
- Wizyta u lekarza
chyba nie tak miała wyglądać co?
- Zdecydowanie. -
westchnęłam
- Jak się czujesz? - i
usiadł obok mnie
- Bywało lepiej.
Porobili mi z milion badań i czekam na wyniki.
- Twój tato mówił, że wyglądało to na zawał.
- Mógłby to być, sam
mnie lekko przestraszył. - szepnęłam i bawiłam się jego dłonią a on uważnie
przyjrzał się mojej ręce - Ponoć miałam jeszcze jeden szef i mi go wyciągnęli i
dlatego mam bandaż. A na górze, pobierali mi krew.
- Rozumiem. - i dał mi
buziaka w czoło - Ale przyniosłem ci piżamkę, twoją ulubioną i kilka przyborów.
- Dzięki.
- I moja mama coś
mówiła, że wpadnie. Polubiła cię i to bardzo.
- Oj nie potrzebnie.
Przecież mogę wyjść dzisiaj. - i wtedy do sali wszedł lekarz
- Obawiam się, że
zostanie pani do jutra. - a ja westchnęłam - Mam już wszystkie wyniki i ma pani
zaburzenia gospodarki wodnej. A dokładniej odwodnienie izotoniczne.
- Znowu? - mruknęłam -
Miałam mieć dzisiaj i tak badania kontrolne.
- Przy historii pani
zdrowia to może się powtarzać. - a ja pokiwałam głową - Lekarze w Portugalii pewnie już powiadomili panią.
- Tak. Ale ostatnio
dobrze się czułam, ale nagle to.
- Spadek ciśnienia
krwi, tachykardia to jedne z objawów. Dlatego zostanie pani do jutra, będziemy
podawać przez kroplówkę leki, i dostanie pani receptę.
- To dobrze, że
przyniosłeś mi rzeczy. - westchnęłam, kiedy lekarz wyszedł
- Co to jest zaburzenie
gospodarki wodnej?
- Tracę nadmierną ilość
wody. Skutek przeszłości.
- Rozumiem.
- Skarbie. - i go
pogłaskałam po udzie - To nie jest szkodliwe, ani nie umieram. Przestraszyłam
cię, wiem o tym.
- Jestem w szatni po
treningu i nagle dostaje wiadomość, że moja dziewczyna trafiła do szpitala. I
możliwe, że to zawał. Jesteś za młoda.
- Mój ojciec jest
wielkim panikarzem. - i go przyciągnęłam do siebie i pocałowałam
- No, no. Hugo tak
panikował, a tu jak widać wszystko dobrze.
Ale poszłam spać kiedy
byłam sama. Nie przepadałam za szpitalnymi łóżkami, a tym bardziej salami, ale
cóż zrobić. Wstałam dosyć późno i o dziwo nikogo nie było, a widziałam świeże
owoce na stoliku. Byłam tym zdziwiona, ale po obchodzi okazało się, że mogę
wyjść i dostałam całą praktycznie torbę leków. Nie byłam zadowolona, ale cóż
zrobić. Nie chciałam po raz kolejny wracać do szpitala. Odebrał mnie ojciec,
więc pojechaliśmy do mieszkania i wszedł aby zanieść moje rzeczy. Nie musiał
się spieszyć więc zrobiłam mu kawę, a sobie herbatę.
- Ale jak wam się żyje?
- Bardzo dobrze. - i o
dziwo było czysto więc nie było wstydu - Smutno i cicho bez psiaka, ale dobrze.
- No tak. Ale muszę
przeprosić Jorge, że go nastraszyłem.
- Dokładnie. -
zaśmiałam się - Zawał?
- Tak to wyglądało. Sam
się przestraszyłem.
- Przepraszam. - ale
wtedy do mieszkania wszedł Jorge i widziałam od razu, że coś nie gra. Mój tato
jednak się z nami pożegnał a ja przyjrzałam się chłopakowi - Mów.
- Mama. - westchnął -
Okazuje się, że ma teraz zastrzeżenia co do naszej przyszłości i że nie wierzy
w wczorajszy przypadek.
- Słucham?
- Powiedziała, że nie
powinienem z tobą jednak być.
- Ale dlaczego? Co się
takiego stało?
- Była dzisiaj w
szpitalu i zobaczyła bliznę i bandaże.
- Czekaj, czekaj. Nie
powiedziałeś im?
- Po co?
- Jorge, twoi rodzice
mają prawo wiedzieć kim jest twoja dziewczyna. Ja bym chciała wiedzieć, że mój
syn spotyka się z dziewczyną, która kiedyś chciała się zabić. Bym się jakoś
psychicznie na to przygotowała, bo prawda zawsze wychodzi na jaw.
- No tak, ale żeby od
razu z pupilki spadać na taką pozycję?
- Spokojnie, twoja mama
musi pewnie to przetrawić. A ty zamiast się wściekać to lepiej poczekaj dzień.
Wszystko się ułoży, obiecuje.
Sunny :( Przeczuwałam, że coś mu dolega, ale nie sądziłam że biedaczek tak się męczył. Jorge musiał podjąć dość trudną decyzję, łamiąc przy okazji serce Coriny, ale nie mógł postąpić inaczej i na szczęście dziewczyna to rozumiała. Strata pupila zawsze jest ciężka, mimo że to tylko "zwierzątko". Ale na całe szczęście Jorge odpowiednio zajął się Coriną i dał jej się wypłakać na swoim ramieniu.
OdpowiedzUsuńI wszystko dobrze się toczyło do chwili gdy Corina nie wylądowała w szpitalu. Nie rozumiem jednak matki Jorge. Poznała dziewczynę taką, jaką jest. Zobaczyła bliznę i nagle zmieniła zdanie? Powinna wysłuchać dlaczego to zrobiła i zrozumieć, a nie oceniać z góry. A tym bardziej nie zabraniać synowi bycia z kimś kogo kocha. Mam nadzieję, że zdanie zmieni.