Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

14. Nikt tak nie potrafi wytłumaczyć tego wszystkiego jak ona.

Miałem dylemat i nie wiedziałem z kim mam o tym porozmawiać. Westchnąłem tylko i wstałem z łóżka, aby od nowa zacząć nowy dzień. Znalazłem jakieś świeże i czyste rzeczy i spakowałem swoją torbę treningową. Na korytarzu akurat wpadłem na Carmen, która wyglądała jakby nie spała całą noc. - Ciężka noc co? - Uczyłam się do historii. - westchnęła - Oj dobrze, że ja się już nie muszę męczyć. - i ją objąłem ramieniem - No tak, ale ty sam nie wyglądasz za dobrze. - Mam mały problem, który mam nadzieję, że dzisiaj rozwiążę. - Jak nie to możesz przyjść do mnie po pomoc. - Pomyślę o tym. - No i wstały moje promyczki. - zaśmiała się mama na co się do niej uśmiechnąłem - Śniadanie już na was czeka, a i dzisiaj zjecie obiad na mieście dobrze? - Ja i tak umówiony jestem z Kevinem. - rzuciłem - Oo a nie z Coriną? - rzuciła ironicznie moja siostra a ja od razu na nią spojrzałem - No co, słuchy chodzą, że macie romans. - Nie mamy. I po raz kolejny słuchasz plotek. - oburzyłem si

13. Nie chce zakalca, wolę ciacho.

Były jakieś ferie i nie bardzo wiedziałam co ze sobą zrobić. Dlatego w sumie leniłam się w łóżku, ale jednak postanowiłam zrobić coś ciekawego. Dlatego wzięłam szybki prysznic i rozłożyłam się ubrana na podłodze wraz z różnymi gazetami. Miałam akurat brystol więc postanowiłam zrobić mały kolaż dla Jorge. W końcu on za każdym razem sprawia mi prezenty. Nawet nie wiem ile tak siedziałam, bo byłam pochłonięta, klejeniem, wycinaniem i układaniem. Przy nutach ulubionej muzyki byłam zadowolona z rezultatu. Właśnie podziwiałam swoją pracę kiedy do pokoju zapukała Melisa. - Tak się zastanawiam czy zejdziesz na obiad? - zaśmiała się - Aj już schodzę. - Ooo fajne, co to? - Nudzi mi się, więc postanowiłam zrobić kolaż dla Jorge. - Fajny. - uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam - Na pewno mu się spodoba. - Oby. - zauważyłam - Ale co na obiad? - Pasta z tuńczykiem. - Mniam. - i pogłaskałam się po brzuchu - A coś na deser? - Możemy upiec jeśli chcesz. - więc się zgodziłam - A

12. No i romans z Jorge Orti.

W szkole nic ciekawego się nie wydarzyło, a było wręcz nudno. Ale wracałam z Juanem właśnie, który opowiadał mi o świetnym koncercie i swoje kroki skierowaliśmy w stronę mojej ciemni. Zresztą miałam kilkanaście zdjęć do zrobienia i dlatego zadowolona otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. - Ale mów co ty zamierzasz robić w ten weekend. - Jeszcze nie wiem. - zauważyłam - Ale jeśli nic to na pewno będę tutaj. - zaśmiałam się - No tak. Jak nie szkoła to ciemnia. Nie masz życia normalnie. - Mam. - zauważyłam - Spacery z psem. - No tak, no i romans z Jorge Orti. - Ej nie romansuje z nim. - Ale takie ploty chodzą. - I nawet wiem kto je rozpowiada. – westchnęłam bo ostatnio tylko o tym słyszałam i widziałam ten wzrok kiedy przechodziłam korytarzem - No tak, w końcu spotykasz się popołudniu z najlepszym piłkarzem i najsławniejszym chłopakiem w szkole, choć już do niej nie chodzi. - No tak, ale to on  się  mnie uczepił nie ja jego. - Widocznie masz coś w sobie co Jorge

11. Nie chcę być sama w urodziny.

Minęły trzy miesiące. Spędzałam praktycznie każdy dzień z Jorge, przegadałam z nim chyba z jakieś milion minut. Do tego pisaliśmy e-maile i sms'y kiedy on jechał na mecze. Nawet nie wiedziałam, że mogę z nim tak normalnie gadać. Ale miałam w końcu swoje urodziny. Wiedziałam, że spędzę je sama, a na dodatek była sobota więc wstałam tak jak zawsze, ogarnęłam swój pokój i zeszłam na dół po śniadanie. Ale jakie zaskoczenie było na mojej twarzy kiedy zobaczyłam tort i Melisę z moim ojcem. Tyle tylko, że Sunny sam postanowił zjeść kawałek i włożył łapę w mój tort na co się zaśmiałam serdecznie i go odciągnęłam. - Mój słodziak. - i go przytuliłam - Aj dobrze, że zachowała się większa część. - Najwyżej upiekę drugi. - zaśmiała się Melisa - Ale wszystkiego najlepszego. - Dziękuje. - uśmiechnęłam się - Ode mnie prezent masz już w postaci ciemni. - Ale i tak razem postanowiliśmy kupić ci jeszcze to. - i podała mi pudełeczko więc zdziwiona go wzięłam do ręki i otworzyłam, a tam

10. Marzenia są po to, aby je spełniać.

Urodziny Kevina zbliżały się w zawrotnym tempie. Album był już gotowy, ale nie wiedziałam w co się ubrać, dlatego prawie, że załamana poszłam do Melisy, która zabrała mnie na zakupy. Na prawdę nie wiedziałam w co powinnam się ubrać. Miałam mętlik w głowie i żałowałam, że jednak zgodziłam się przyjąć to zaproszenie. Mruczałam i jęczałam cały czas na zakupach, ale nie przeszkadzało mi to, że Melisa kupiła mi już tyle rzeczy, że mam przy sobie cztery torby. Ja chciałam założyć coś długiego, co zakryje moje ręce. Ale Melisa była jakaś szalona i mnie stroiła. Kiedy byłyśmy w domu, w dniu wyjścia na imprezę to stałam na środku pokoju z jeansami, które jakimś cudem mi wyrwała z ręki i schowała do szafy. Patrzyłam na nią jak na wariatkę, a ta mi podała sweter-sukienkę w serduszka, którą kupiłyśmy na zakupach. Popatrzyłam na nią jakby pomyliła pomieszczenia, ale ta jakby nigdy nic, dobrała mi do tego dodatki, nawet rajstopy i buty. Wszystko położyła na łóżku i kazała mi się w to ubrać bo inacz